Cel porozumienia - prosty - aktywizacja gospodarcza nieruchomości inwestycyjnych po kopalni „Polska-Wirek”, w pobliżu autostrady A4. W ten sposób władze miasta, SRK i KSSE chcą stworzyć warunki do powstawania nowych miejsc pracy, które mają częściowo zniwelować negatywne skutki społeczne i gospodarcze przemian w branży energetycznej. Ile ich powstanie? Na razie nie wiadomo.
- To wszystko będzie zależało od inwestora. Może być ich kilkaset, a może być kilka tysięcy. Wolałbym to drugie rozwiązanie. Na razie sytuacja jeśli chodzi o bezrobocie w Rudzie Śląskiej nie jest zła, bo utrzymuje się na poziomie 4. procent, ale problem może pojawić się w momencie likwidacji kopalń. Wtedy oprócz górników, którzy stracą pracę, problem zatrudnienia dotknie też wielu firm w sektorze okołogórniczym. I o tych osobach przede wszystkim myślimy, ściągając do Rudy Śląskiej inwestorów - powiedział wiceprezydent miasta Krzysztof Mejer.
Wiceprezydent podkreślił też zasługi rudzkiego posła, Marka Wesołego.
- Poseł Marek Wesoły nie jest tu dziś przypadkowo, bo zawsze lobbuje w naszych rudzkich sprawach samorządowych w parlamencie i w rządzie. Zawsze był żywo zainteresowany terenami inwestycyjnymi i rozwojem tych terenów w Rudzie Śląskiej - podkreślił Mejer.
Sam poseł nie krył zadowolenia, że po kilku latach pracy udało się sfinalizować porozumienie.
- Ruda Śląska potrzebuje takich inwestycji. Mam nadzieję, że bardzo szybko znajdziemy inwestora, bo nasze miasto jest szczególnie narażone na skutki transformacji przemysłowej. Dla mnie, jako rudzianina, to bardzo ważny dzień - powiedział Marek Wesoły.
Blisko 100 hektarów - co tam powstanie?
SRK i miasto dadzą teren, a Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna zajmie się poszukiwaniem dużych inwestorów. A teren jest spory - wydobycie prowadził tu do 2009 roku Ruch „Wirek” Kopalni „Halemba-Wirek” (wcześniej „Polska-Wirek”), a jego łączny obszar - między ulicami ks. Tunkla a ul. Bałtycką, to nieco ponad 97 hektarów.
- Sami nie dalibyśmy rady wypromować tego terenu, dlatego warto połączyć siły, by ściągnąć do Rudy Śląskiej dużego inwestora. Cały projekt zajął nam kilka lat, musieliśmy pokonać szereg trudności formalno-prawnych, uzyskać zgodę wszystkich organów nadzorczych, właścicieli, wewnętrznie pokonać wiele trudności związanych z podatkami, nieruchomościami, finansami. Udało się i wierzę, że coś, co rodzi się długo i w bólach - jest potem ładne, piękne i kochane - dodał Krzysztof Mejer.
Pozyskaniem inwestorów zajmie się Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna. KSSE działa od 25 lat. Jest uznawana za najlepszą w Europie i drugą na świecie. To jest wręcz gwarantem sukcesu. Jej prezes, Janusz Michałek, nie ukrywa, że ma plan.
- Blisko 100 hektarów w jednym kawałku, tak świetnie przygotowane medialnie, to teren bardzo chodliwy. Dziś nie mogę się jeszcze pochwalić, a chciałbym bardzo - ale w ciągu kilku miesięcy ogłosimy bardzo ciekawy projekt. Chcielibyśmy, żeby właśnie w Rudzie Śląskiej powstało takie centrum kompetencji, jakby odpowiednik niemieckiego Fraunhofera, gdzie powstaną miejsca wysokopłatne miejsca pracy, zaawansowane technologicznie, gdzie młodzi ludzie będą mieli najlepsze warunki do rozwoju. Nie ukrywam, że widzimy tu wielką szansę. A to nie jest koniec. Mamy przecież tereny po Hucie "Pokój", kopalni "Halemba" i inne. To jest szansa, by jak niegdyś takie inwestycje, jak Fiat czy Opel - zmieniły oblicze Tychów i Gliwic - stało się też w Rudzie Śląskiej - mówił Janusz Michałek, prezes KSSE.
Na efekty przyjdzie poczekać
Oczywiście w perspektywie jeszcze sporo pracy. Restrukturyzacja tych terenów, to proces na wiele lat.
- Najpierw musimy zlikwidować wyrobiska kopalniane, których pod Rudą Śląską jest tyle, że przypomina to ser szwajcarski. Niewątpliwą zaletą tego obszaru jest jednak to, że posiada wysokowydajne przyłącza energetyczne, bo takich potrzebowały kopalnie, oraz dostęp do wody. Ta też, z drugiej strony jest dla nas największym wyzwaniem, bo nieczynne wyrobiska trzeba stale pompować. Rocznie jest to około 90 milionów metrów sześciennych wody. Gdybyśmy jej nie pompowali - zalewała by inne kopalnie - powiedział Janusz Gałkowski, prezes Spółki Restrukturyzacji Kopalń.
Według szacunków Spółki Restrukturyzacji Kopalń - przygotowanie terenu może zająć dwa do pięciu lat. Ale są też bardziej optymistyczne scenariusze.
- Ja patrzę na to z umiarkowanym, ale jednak optymizmem. Chciałbym, żeby w przyszłym roku, na jesień, wbijać przysłowiową łopatę, a produkcja by rozpoczęła się na tym terenie w 2023 roku. Potem to już idzie szybko. Myślę, że za rok czy dwa się spotkamy świętować, a za pięć lat nie będzie już wolnego miejsca na tych stu hektarach - dodał prezes Michałek.
Oczywiście zakłady zaawansowanych technologii, gdyby takie powstały w Rudzie Śląskiej, są w wysokim stopniu zautomatyzowane. To poddaje w wątpliwość, zakładane przez wiceprezydenta, powstanie tysięcy miejsc pracy.
- Poziom zatrudnienia nie jest już na takim poziomie, jak 20-30 lat temu. Ale nie możemy się na to obrażać. Dziś najlepiej płatne miejsca pracy, to te przy zaawansowanych technologiach. Dzisiaj młodzi ludzie chcą pracować w nowoczesnych firmach. Gdzie mogą się rozwijać i wykorzystywać umiejętności, które posiadają. Tylu młodych, ambitnych ludzi wychodzi ze śląskich uczelni, więc musimy takie miejsca pracy tworzyć, by nam ten kapitał ludzki nie uciekał poza miasto czy nawet poza granice kraju - podkreślił poseł Marek Wesoły.
Po stronie miasta stoi teraz poprawa i stworzenie infrastruktury drogowej, która podniesie atrakcyjność terenu. Jak zapewniają włodzarze miasta - w tym roku ruszy przebudowa ulicy Bałtyckiej, która w dużym stopniu udrożni komunikację z tym rejonem. W najbliższych planach jest też budowa obwodnicy Kochłowic. Nowa trasa skomunikuje te tereny i wyprowadzi ruch tranzytowy z dzielnicy. I za kilka lat, może, Ruda Śląska zyska nowe oblicze - zmieni się z gminy górniczej w... gminę inwestycyjną.