Wolne Związki Zawodowe narodziły się na Śląsku jeszcze zanim założono NSZZ Solidarność. Był luty 1978 r., gdy w Katowicach powstanie komitetu WZZ zainicjował mało komu jeszcze wówczas znany Kazimierz Świtoń, z zawodu radiomechanik. Organizacja była nieliczna i nie rozwinęła szeroko skrzydeł, jej członków represjonowano. Jednak zainspirowała powstanie analogicznych Wolnych Związków Zawodowych na północy Polski - WZZ Wybrzeża w kwietniu 1978 i WZZ Pomorza Zachodniego w październiku 1979.
Śląsk wyprzedził też w pewien sposób Wybrzeże w sierpniu 1980 roku. Przełomowy strajk w Stoczni Gdańskiej wybuchł 14 sierpnia (w nocy 16/17 sierpnia powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, który wysunął słynne 21 postulatów, z których pierwszy domagał się zgody na utworzenie niezależnych związków zawodowych). Jednak jeszcze przed strajkiem w Gdańsku miało miejsce szereg innych protestów robotniczych, z których jeden wybuchł 1 sierpnia w. Zakładach Tworzyw Sztucznych „Erg” w Bieruniu Starym.
Festiwal „Solidarności”
Z kolei już za przykładem stoczniowców Wybrzeża poszli robotnicy Fabryki Zmechanizowanych Obudów Ścianowych „Fazos” w Tarnowskich Górach, strajkując w dniach 21-22 sierpnia. Z kolei 28 sierpnia rozpoczął się strajk w kopalni „Manifest Lipcowy” w Jastrzębiu Zdroju, gdzie dzień później utworzono pierwszy na Górnym Śląsku powstał międzyzakładowy komitet strajkowy (MKS). Tegoż 29 sierpnia wybuchły kolejne strajki - w Hucie „Katowice” w Dąbrowie Górniczej i Zakładzie nr 2 Fabryki Samochodów Małolitrażowych w Tychach. Nazajutrz w Hucie „Katowice” narodził się kolejny MKS. Trzeci, górniczy, powstał 4 września w Bytomiu.
Wystąpienia robotników Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego przyczyniły się do zawarcia porozumień sierpniowych - szczecińskiego (30 sierpnia) i gdańskiego (31 sierpnia). 3 września 1981 r. podpisane zostało porozumienie jastrzębskie.
„W protokole porozumienia znalazł się zapis o poparciu strajkujących dla 21 postulatów gdańskich, a w szczególności punktu dotyczącego niezależnych od władz związków zawodowych. Stanowiły one niejako punkt wyjścia do negocjacji, dołączono do nich też własne postulaty. Obejmowały one sprawy płacowe, socjalno-bytowe oraz zarządzanie i organizację pracy i w znacznej mierze odnosiły się do branży górniczej” - pisze Jarosław Neja, historyk z IPN Katowice w swojej książce „Grudzień 1981 roku w województwie katowickim”.
11 września 1980 Międzyzakładowy Komitet Robotniczy, powstały z MKS w Hucie „Katowice”, podpisał porozumienie katowickie. Najważniejszą zdobyczą porozumień była zgoda władz PRL na utworzenie i działalność niezależnych związków zawodowych. Walne Zebranie Delegatów „Solidarności” województwa katowickiego w Hali Sportowej Huty „Baildon” 1 sierpnia 1981 r. utworzyło regionalną organizację związkową, która przyjęła nazwę Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” Region Śląsko-Dąbrowski.
Wtedy, latem 1981, „festiwal Solidarności” był już w pełni także na Śląsku i w Zagłębiu. Odbywały się strajki protesty i manifestacje. W regionie działały też NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych, Niezależne Zrzeszenie Studentów i Konfederacja Polski Niepodległej; wychodziło sto kilkadziesiąt niezależnych tytułów prasowych, z „Wolnym Związkowcem” na czele.
Bezpardonowy atak na „Solidarność”
W grudniu 1981 r. władze PRL rozprawę z NSZZ „Solidarność” poprzedziły kilkumiesięcznymi przygotowaniami Milicji Obywatelskiej, Służby Bezpieczeństwa i wojska. Trwały one także w województwie katowickim.
„Operacja wprowadzenia stanu wojennego rozpoczęła się w nocy z soboty na niedzielę z 12 na 13 grudnia 1981 r. przy pełnym wykorzystaniu elementu zaskoczenia. Zamknięto granice państwa, lotniska, porty, wyłączono telefony. Jej militarny charakter powodował, że bezpośrednio do jej przeprowadzenia zaangażowano ok. 70 tys. żołnierzy Wojska Polskiego, ok. 30 tys. milicjantów, kilkanaście tysięcy funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Dysponowali oni prawie 1,4 tys. czołgów i blisko 2 tys. transporterów opancerzonych i bojowych wozów piechoty” - podaje Jarosław Neja, dodając, iż „wprowadzenie stanu wojennego było największą operacją Wojska Polskiego od czasu zakończenia II wojny światowej”.
W województwie katowickim zajęto i zdemolowano siedziby „Solidarności” (z Zarządem Regionu na czele) oraz zatrzymano setki działaczy „Solidarności” i innych organizacji. W regionie do internowania (jak eufemistycznie określono to, co praktycznie było aresztowaniem) przeznaczono ich 648, lecz aresztowane zostały także osoby spoza z góry sporządzonej listy).
Większość internowanych z województwa katowickiego umieszczono w areszcie Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach oraz więzieniach w Jastrzębiu-Szerokiej, Zabrzu-Zaborzu i Strzelcach Opolskich, a także w doraźnie utworzonych ośrodkach odosobnienia w Bytomiu-Miechowicach, Raciborzu i Sosnowcu. Na przełomie roku liczba więzionych w nich osób sięgnęła 1041.
Zastrajkowało kilkadziesiąt zakładów
Cios w „Solidarność” zadano w nocy z soboty na niedzielę z 12 na 13 grudnia, gdy większość pracowników przebywała poza terenem swoich zakładów pracy, by osłabić opór załóg. To, co w zamierzeniu miało go sparaliżować, czyli aresztowanie przywódców związkowych, poskutkowało odwrotnie - wybuchem szeregu strajków protestacyjnych. Strajkujący nie spodziewali się jednak, że ich wystąpienia stłumione zostaną z taką bezwzględnością i bez przebierania w środkach.
Akcja strajkowa w regionie osiągnęła apogeum w dniach 14-15 grudnia.
„W województwie katowickim zastrajkowało wówczas kilkadziesiąt zakładów pracy. Protesty objęły swym zasięgiem m.in. kopalnie, huty, przedsiębiorstwa transportowe, fabryki. 14 grudnia strajk podjęły m.in. załogi 14 kopalń, a dzień później strajkowało ich nadal 15. Należy jednak podkreślić, że w wielu miejscach, pomimo starań, strajków nie udało się rozpocząć, w innych zaś, chociaż podjęte, szybko upadły. Był to efekt działania wielu czynników, m.in. strachu i przygnębienia, obaw przed ewentualnymi konsekwencjami, presji kierownictw zakładów i ich wojskowych komisarzy, działań aktywu partyjnego, operacyjnej pracy SB czy wreszcie działań milicji i wojska” - pisze Jarosław Neja.
Górnicy kopalń „Piast”, „Ziemowit” i 4 innych podjęli strajk pod ziemią.
14 grudnia milicja spacyfikowała strajk w kopalni „Wieczorek” i hucie „Baildon” w Katowicach”, kopalni „Rozbark” w Bytomiu, „Halemba” w Rudzie Śląskiej, „Bolesław Śmiały” w Łaziskach Górnych i „Mysłowice” w Mysłowicach. 15 grudnia stłumiono strajki w kopalni „Staszic” w Katowicach i kopalniach Rybnickiego Okręgu Węglowego - „Jastrzębie, „Moszczenica”, „Manifest Lipcowy” i „Borynia” (jej pracownicy wznowili strajk nazajutrz). Do górników „Manifestu Lipcowego” milicjanci otworzyli ogień, używając ostrej amunicji i raniąc czterech z nich. Pacyfikacja ominęła kopalnię „Anna” w Pszowie (strajkowała jeszcze do 20 grudnia). Także 15 grudnia milicjanci i wojsko przystąpili do pacyfikacji strajkujących w Hucie „Katowice”.
Masakra na „Wujku” - tragedia i szok
16 grudnia przyszła kolej na katowicki „Wujek”, gdzie doszło do największej tragedii stanu wojennego. Od kul plutonu specjalnego ZOMO zginęło na miejscu lub zostało śmiertelnie rannych 9 górników: Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Joachim Gnida, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Jan Stawisiński, Zbigniew Wilk, Zenon Zając. Zomowcy postrzelili też 23 innych górników, wielu innych odniosło obrażenia.
Szok po masakrze na „Wujku” sprawił, że 17 grudnia zaprzestali strajku górnicy kopalni „Andaluzja” i „Julian” w Piekarach Śląskich oraz Fabryki Zmechanizowanych Obudów Ścianowych „Fazos” w Tarnowskich Górach. Z drugiej strony, wiadomość o niej spowodowała (krótki wprawdzie) protest w kopalni „Jankowice”. Dzień później zakończył się strajk w kopalni „Borynia”. Wieczorem tego dnia doszło do kilkugodzinnego strajku około 1200 górników kopalni „Lenin” w Mysłowicach.
23 grudnia dobiegł końca strajk w Hucie „Katowice”, a 24 grudnia wyjechali na powierzchnię górnicy „Ziemowita”. Jako ostatni zakończyli strajk górnicy z „Piasta” - 28 grudnia.