O tym, że ktoś kopie biedaszyb w okolicy ulicy Górnej w Bielszowicach, 2 stycznia poinformowali mieszkańcy. Strażnicy miejscy natychmiast pojechali na oględziny. Codzienne kontrole przyniosły efekt i już dwa dni później udało się zatrzymać na gorącym uczynku dwóch mężczyzn - mieszkańca Zabrza i "gościa" z Mazur.
- Przy mężczyznach znaleziono kilofy, łopaty, wiadra i gumowce - mówi Marek Partuś, komendant rudzkiej Straży Miejskiej.
Ile węgla udało im się wydobyć - na razie nie wiadomo. Szacuje to Wyższy Urząd Górniczy.
Przestępstwo czy wykroczenie?
Zatrzymani zostali przekazani policji. Pojawiła się jednak "zagwozdka" - traktować to jako wykroczenie czy przestępstwo. Z jednej strony, zgodnie z prawem geologicznym i górniczym - wydobywanie kopalin bez koncesji, w artykule 176 uznawane jest za przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 3, z drugiej jednak... już artykuł 177, który nie zawiera w sobie zapisu o wyrządzeniu znacznej szkody w mieniu lub środowisku - czyn ten traktuje jako wykroczenie podlegające karze aresztu lub grzywny. Maksymalnie 5000 złotych, ale może skończyć się na 500-złotowym mandacie.
Na razie sprawą zajmuje się referat wykroczeń. Jeśli eksperci orzekną inaczej - "górników" czeka surowsza kara.
Koniec biedaszybu
Dwumetrowe doły przy ulicy Górnej zagrażały bezpieczeństwu. Szczególnie po ostatnich opadach, gdy w miejscu biedaszybu powstał "basen".
- Stwarzało to bezpośrednie zagrożenie dla mieszkańców, dlatego intensywnie monitowaliśmy o zabezpieczenie tego miejsca. Dziś wreszcie przyjechała wywrotka kamienia z kopalni i problem zniknął - mówi Marek Partuś.
Bielszowickie "wyrobisko" zostało zasypane. Ale fakt, że węgiel można tu znaleźć bardzo płytko - może skusić kolejnych "górników".
Może Cię zainteresować:
Nieistniejąca kopalnia, którą pokochali filmowcy: KWK Pokój na zdjęciach tuż sprzed rozbiórki
Może Cię zainteresować: