Pośród tych pięciu były jednak "rodzynki". Jeden z kierujących wpadł o 5.42 tuż przed wjazdem na autostradę A4. 38-latek jadący volkswagenem miał w wydychanym powietrzu 0,46 promila. "Po użyciu", więc wykroczenie. Ale jechał do Austrii. Najwyraźniej liczył, że po drodze spokojnie sobie dojrzeje... Nie miał okazji.
Drugi "rodzynek" wracał do domu. O 19.39, 50 metrów od swojego domu, na Tunkla w Kochłowicach, 37-letni rudzianin prowadzący renaulta wpakował się na patrol drogówki. Wynik - 0,65 promila. Jak powiedział - gdybyście stali kawałek dalej, to by mi się upiekło...
Jak na 1100 przeprowadzonych kontroli - "trafieni" kierowcy nie mieli wysokich wyników. Zaczęło się już o 2.30 w nocy z niedzieli na poniedziałek. Na 1-go Maja w Halembie 45-latek jadący volkswagenem - 0,58 promila.
O 7.34 - w tym samym miejscu - 38-letni rudzianin w peugeocie - wynik 0,91.
I na koniec - zaskoczony obcokrajowiec. O 20.55 na Halembskiej do kontroli został zatrzymany, jadący mercedesem, 51-letni Hiszpan. Wydmuchał 0,54 promila. W słonecznej Hiszpanii mogli by pogrozić palcem, bo dopuszczalna norma to 0,5. W Polsce to już przestępstwo.