Kto by się spodziewał patrolu "drogówki" o północy na Niedurnego? Na pewno nie 30-latek, który 15 marca 2021 r. pędził główną ulicą Nowego Bytomia. Dlatego na widok czerwonej latarki zareagował w sposób niezbyt przemyślany. Dodał gazu.
Kierujący bmw usiłował tuż przed Chebziem uciec na osiedle. Uznał jednak, że nie zgubi pościgu, porzucił auto na wzniesieniu i zniknął na Kaufhausie.
- Pościg za uciekającym samochodem nie trwał długo i zakończył się porzuceniem samochodu z pasażerem oraz ucieczką kierowcy. Porzucony, niezabezpieczony samochód stoczył się, uderzając w bok radiowozu, którym policjanci zablokowali mu możliwość dalszej jazdy - relacjonuje asp. szt. Arkadiusz Ciozak z Komendy Miejskiej Policji w Rudzie Śląskiej.
Wewnątrz bmw, które uderzyło w radiowóz, mundurowi zastali... kompletnie pijanego pasażera. Mężczyzna nawet nie wiedział, kto go odwoził z imprezy.
Kilka godzin trwało ustalenie właściciela pojazdu. Rejestracje doprowadziły do Mikołowa. Okazało się, że człowiek, który figuruje w rejestrze jako właściciel sprzedał auto rano tego dnia. Kolejnym tropem był nabywca. Ten zeznał, że pożyczył auto koledze. A kolega zaszalał.
Po kilku godzinach policjanci zatrzymali 30-latka z Rudy Śląskiej. Przyznał się, że uciekał, bo nie ma prawa jazdy. Do zarzutu o prowadzenie bez uprawnień dojdzie mu ucieczka i narażenie policjantów na utratę zdrowia. W zależności od decyzji prokuratora i sądu, niewykluczone, że kolejną szansę na odwiezienie pijanego kolegi będzie miał dopiero za pięć lat.