Ustawa o ochronie zwierząt datowana jest na 1997 rok, ale w 2012 roku doczekała się nowelizacji, która dotyczyła m.in. zakazu handlu zwierzętami domowymi na giełdach i targowiskach. To właśnie tam często trafiały kundelki. Sprzedawane z kartonów maluchy o bliżej nieokreślonej rasie, oferowane były naiwnym jako... właściwie dowolne rasy - w zależności o to, czego szukał klient.
Kundel lepiej rozumie człowieka?
Kundelki określane są błędnie (z formalnego punktu widzenia) mieszańcami lub wielorasowcami. Warto podkreślić, że mieszańce to potomkowie dwóch odrębnych ras. A kundel, to... wynik skrzyżowania psów nieokreślonego pochodzenia. Zaraz odezwą się hodowcy czy posiadacze psów rasowych. Każdy pies bez rodowodu, to kundel! - zakrzykną. Tak, z punktu widzenia związków kunologicznych czy psich federacji - owszem. Ale czy fakt, że nasz ukochany rasowy pupil nie ma papierka, bo jakiś mądry człowiek uznał, że rodowodowych, a tym samym "rasowych", będzie tylko cztery czy pięć z miotu - ma jakiekolwiek znaczenie dla kochającego swojego czworonoga? Podobnie jest z właścicielami kundelków. Dla nich też "wieloowocowość" nie ma znaczenia. Bo dla nich pies jest towarzyszem życia, a nie zawodnikiem na wystawach.
Naukowcy dowodzą również, że kundle rozmnażające się poza kontrolą człowieka są bliższe genetycznie do psiego praprzodka, w porównaniu z psami rasowymi. Są też zdrowsze i mają bardziej wyostrzone zmysły. Badacze sądzą, że kundle mogły wykształcić większą znajomość psychologii człowieka dzięki interakcji z ludźmi.
Nierasowe, zapomniane
Kundel nie należy do żadnej konkretnej rasy. Ale dla wielu jest wyjątkowy i jedyny. Dla podbudowania - warto podkreślić, że znakomita większość psów na świecie, to właśnie psy nierasowe. Często też bezdomne. Trafiają do psich przytułków i wiele z nich... kończy tam swoje pieskie życie. Bezdomnych psów w Polsce jest ponad 70 tysięcy. Bezdomnych nie z wyboru, tylko z winy człowieka.
Nawet jeśli nie chcecie przygarnąć - można wesprzeć rudzkie schronisko dla zwierząt TOZ Fauna. Przed zimą magazyny świecą pustkami, a zwierząt przybywa w zastraszającym tempie.
- Adopcje stoją, zaczyna brakować karmy suchej i mokrej. Nie prosimy, błagamy o pomoc - piszą przedstawiciele rudzkiego schroniska.
"Torcidzianki" ruszyły na pomoc schronisku
- Kiedy przeczytałyśmy apel schroniska - serca nam pękły - mówi Magdalena Szpotan z grupy "Torcida Girls". - Przeznaczyłyśmy zebrane podczas pikników i meczy Górnika Zabrze 500 złotych na karmę i smakołyki dla psów. Zachęcamy też naszych kibiców, by wspierali rudzkie schronisko. Jeśli ktoś może kupić karmę lub przekazać koce - podjedziemy własnym transportem i odbierzemy.
I dodają - "dziękujemy, że dzięki Wam możemy pomagać. Pieniążki, które wrzucacie nam za malowanie buziek czy watę cukrową - nie idą na marne, tylko pomagają współtworzyć wielkie rzeczy!".