- Wydatków jest ogromna ilość - na leki itd. Jednak zawsze pojawia się pomóc sprowadzona na różne sposoby. Do miejsca gdzie jest koci lokal podchodzą wspaniali ludzie, dużo dzieci cieszących się z widoków kotów. Codziennie kocie okno odwiedza kilkanaście osób. Jakaś niewidzialna ręka ostatnio postawiła na parapet płyn do naczyń, wtedy gdy prawie się skończył. Inny ktoś podrzucił kocyk, saszetkę, zabawki. W sobotę podczas kiermaszu dostałam podkłady , ręczniki, piękne transportery - pisze założycielka Fundacji.
Do pomocy przychodzą wolontairusze. Dorośli, ale też nastolatkowie. Ciężko pracują, a potem bawią się z kotami.
- To bardzo ujmuje, bo to takie miłe jak ktoś się domyśla, że może być ciężko ratując koty na potęgę. Bardzo mnie odciążyli w pracy. Jestem im bardzo wdzięczna.
Jeśli możecie i chcecie wesprzeć Fundację i działający w Rudzie Śląskiej Kociniec - znajdziecie ich na facebooku.