Drogówka w całej Polsce do końca marca będzie mieć na oku kierowców, którzy próbują być zbyt "wielofunkcyjni" - prowadzić auto, a dodatkowo wykonywać przeróżne czynności za pomocą telefonu. Od rozmowy, przez pisanie wiadomości, a nawet oglądanie filmów czy "tiktoków".
Przepisy stanowią, że zabronione jest podczas jazdy korzystanie z telefonu w sposób wymagający trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku.
- Za złamanie tego przepisu grozi mandat w wysokości 500 złotych oraz 12 punktów karnych - mówią policjanci.
Oczywiście konsekwencje dla kierujących są dotkliwe, jednak należy wziąć pod uwagę inny aspekt - bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Jak wiele może się wydarzyć, gdy choć na sekundę przestaniemy obserwować sytuację na drodze - wie każdy kierowca, któremu przez właśnie spoglądanie w telefon zdarzyło się chociażby wjechać w dziurę czy krawężnik. O sytuacjach kolizji lepiej nie mówić.
Jak podaje policja - w ubiegłym roku na polskich drogach odnotowano ponad 52 tysiące przypadków korzystania z telefonów przez kierujących.
Oczywiście trudno w dzisiejszych czasach nie korzystać z telefonu podczas jazdy. Najlepszym rozwiązaniem jest zestaw głośnomówiący. Ale... kto z nas nie widział kierowcy z telefonem w ręce czy zapatrzonego w ekran? Zdarza się nawet w autobusach. Niestety, skoro nie pomagają kampanie edukacyjne - znów trzeba sięgnąć po najlepiej zapadający w pamięć środek, czyli kary.
Do akcji zaangażowane zostaną mobilne stanowiska dowodzenia oraz drony. Wprawdzie w Rudzie Śląskiej nie musimy się obawiać obserwacji z powietrza, to już jadąc do Katowic można wpaść w oko latającego obiektywu.