Patrol pojechał na miejsce zdarzenia. Uszkodzone auto było. Ale jak znaleźć sprawcę, skoro opis świadka był bardzo pobieżny? Okazało się to łatwe, bo podczas uderzenia kierujący citroenem zgubił... tablicę rejestracyjną.
- Policjanci ustalili adres sprawcy i około 21.40 pojechali na miejsce. Wprawdzie mężczyzny nie było w domu, ale znaleźli uszkodzone auto bez tablicy. Dokonali oględzin i przygotowali wezwanie - mówi asp. szt. Arkadiusz Ciozak z KMP w Rudzie Śląskiej.
Właściciel samochodu najwyraźniej zorientował się, że na miejscu zdarzenia zgubił tablicę i rano postanowił sam zgłosić się na policję. We wtorek, tuż przed ósmą, przyszedł na halembską "piątkę" przyznać się, co nabroił.
- 62-latek dostał mandat karny o łącznej wysokości 6000 złotych. Na tę sumę składają się dwa wykroczenia - spowodowanie kolizji i ucieczka z miejsca zdarzenia. To drugie wyczerpało znamiona wykroczenia opisanego w artykule 97 Kodeksu Wykroczeń w związku z artykułem 44 Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym, czyli niepodanie uczestnikowi kolizji swoich danych i danych ubezpieczenia pojazdu - relacjonuje Ciozak.
Czy zgłaszając się na policję, 62-latek liczył na "rabat"? Niewykluczone, bo został potraktowany łagodniej, niż 74-latka, która kilka dni temu, za podobne, podwójne wykroczenie, dostała aż 8 tysięcy kary! Do tego będzie musiał z własnych pieniędzy pokryć szkody.
Co zrobić w takiej sytuacji, by nie podpaść pod paragraf?
Wystarczy po prostu zostawić kartkę czy informację o tym, że uszkodziliśmy pojazd i podać numer telefonu czy inny kontakt. Przed czym to nas uchroni? Przed potraktowaniem naszego czynu jak ucieczki - to jedno. Drugie może być jeszcze bardziej bolesne. Bo ubezpieczyciel pokryje szkodę w uszkodzonym samochodzie, a ze sprawcy ściągnie całość kosztów co do grosza. I to nie z jego polisy, tylko z konta osobistego. Gdyż ucieczka z miejsca zdarzenia traktowana jest podobnie jak spowodowanie zdarzenia pod wpływem alkoholu i nie podlega ochronie ubezpieczeniowej!
Może Cię zainteresować: