Ponad 70-letni rudzianin, przeglądając sieć, trafił na reklamę firmy oferującej tego typu usługi finansowe. Rudzianin zostawił numer telefonu i zaczęło się. Ofiara sama wpadła w sidła. Po kilku rozmowach został zachęcony "prezentem" w postaci ułamka bitcoina. A by mieć więcej - trzeba dopłacić.
- Analityk finansowy z czysto polskim nazwiskiem, mówiący ze wschodnim akcentem, polecił zainstalować mu aplikacje, dzięki którym mógł pomagać w inwestycji. Podane przez finansistę numery licencji nie figurowały wprawdzie w zbiorze Komisji Nadzoru Finansowego, bo rzekomo były zagraniczne. Analityk zachęcał do przelewów na konta innych pracowników finansowych, aby szybciej mnożyć zyski. Rudzianin wykonywał przelewy, podawał hasła do konta i numery kart do momentu, aż na jego koncie zrobiło się pusto - relacjonuje asp. szt. Arkadiusz Ciozak z KMP w Rudzie Śląskiej.
Rudzianin "inwestował" na trzech różnych giełdach, a oszuści pobierali pieniądze z jego konta dzięki aplikacjom do zdalnej kontroli. Mężczyzna zaczął coś podejrzewać dopiero, gdy przelał 390 tysięcy złotych, a "analityk" poinformował go, że do finalizacji zakupu kryptowalut potrzebne jest więcej pieniędzy i zaproponował... zaciągnięcie na niego kredytu na 205 tysięcy. Wtedy zapaliła się mu w głowie lampka i poszedł na policję.
- Wizyta seniora w rudzkiej komendzie potwierdziła jego przypuszczenia. Padł ofiarą oszustów internetowych, którzy ogołocili jego konto z całych oszczędności. Tego typu inwestycje mieszkańcy naszego miasta próbują dokonywać dosyć często i za każdym razem kończy się to oszustwem. Radzimy inwestować swoje pieniądze w legalnie działających firmach czy instytucjach, do których możemy udać się osobiście, lub dogłębnie sprawdzać wiarygodność tych internetowych - dodaje Ciozak.
Może Cię zainteresować:
Wypadek o świcie w Mikołowie. Mieszkaniec Rudy Śląskiej w ciężkim stanie
Może Cię zainteresować:
16 medali podczas Ogólnopolskiej Ligi Dzieci i Młodzieży w ju-jitsu dla Rudy Śląskiej
Może Cię zainteresować: