- Piszę w sprawie kierowców busów. Kiedy ZTM Katowice się obudzi? Przecież 146 to nie jedyny bus w którym jeżdżą wariaci. Tak, wariaci! A 39 i 121, to już nie wspomnę. Trzeba coś z tym zrobić. Nie dość, że dogadać się z nimi nie da, bo nie rozumieją, to jak wydarzy się wypadek, to ciekawe kto się wtedy obudzi? ZTM czy Urząd Miasta na czele z prezydentem? - denerwuje się nasz Czytelnik.
- Witam, piszę w sprawie autobusu linii 39. Mieszkam na ul. Szczęść Boże. Jest to jedyny autobus, który u nas jeździ. Kierowcy, którzy prowadzą pojazdy, jeżdżą bardzo szybko, gwałtownie hamują. Nie wspomnę już o tym, że jeśli podróżuje się z wózkiem (mam 4-miesięcznego synka) i 3-letnią córkę, a autobus podjeżdża metr od krawężnika, to jeśli nie ma nikogo do pomocy - ciężko jest wejść do autobusu lub z niego wyjść. Po zwróceniu uwagi kierowcy jeszcze coś burknął pod nosem. Zero zainteresowania i pomocy. Pan nie wyszedł nigdy jeszcze spuścić klapy, aby było łatwiej i bezpieczniej wejść do autobusu, jeśli podjeżdża za daleko. Jadąc - jeździ bardzo, bardzo dynamicznie, tak też hamuje. Jest bardziej zajęty rozmową przez słuchawkę lub z jakimś znajomym - pisze Alicja.
- Witam serdecznie. Tak, zgadzam się z tymi ludźmi - kierowcy autobusów to piraci. Nie zważają na inne auta, nie włączają kierunkowskazów przy wjeździe i zjeździe z zatoczki, nie wjeżdżają całkowicie na zatoczki w Rudzie Śląskiej. Myślą że tylko oni są na drodze i spychają samochody na boczne pasy. To są gbury za kierownicą i mam nadzieję że sprawa trafi do Uwagi TVN - dorzuca Piotr.
Przyszedł też mail od kierowcy. Nie broni innych, ale nieco naświetla ciężką pracę za kółkiem miejskiego autobusu.
- Dzień dobry. Jestem kierowcą autobusu miejskiego i co prawda nigdy nie jeździłem na linii 146 jako kierowca, jednak kiedyś jako pasażer czasem się zdarzało. Sytuacja jak na linii 146 nie jest odosobnionym przypadkiem, ponieważ czasy między przystankami są często nierealne, dlatego często kierowcy nie zatrzymują się na przystankach, gdzie nikogo nie ma (jest wymóg zatrzymania), łamią przepisy, aby szybciej, bo przerwa jest tak mała, że nie ma czasu iść do toi-toya. Pasażerowie mają pretensje do kierowcy zamiast do organizatora przewozów i tak naprawdę ZTM niby dba o bezpieczeństwo pasażera, gdyby naprawdę zadbał - to zwiększyłby czasy przejazdów (robią to zazwyczaj kosztem przerwy kierowcy), gdzie na w/w linii przerwy są tak małe, że trzeba by przesunąć odjazd na później albo dodać kolejny wóz, a to już kosztuje. Gdy czytam listy, jak to ludzie skarżą się na poczynania kierujących, to niechaj taka osoba wsiądzie do autobusu o czwartej rano i pojeździ do 14.00 - gwarantuję, że poczuje zmęczenie. A my tak mamy na co dzień. W Hiszpanii czasy przejazdów między przystankami są po 5 minut, a u nas po dwie minuty (porównywalne odległości), tam kierowca grzecznie odpowie pasażerowi i sprzeda bilet, a tutaj nie ma na to czasu i potem niektórzy z nas są niestety opryskliwi - napisał Bartosz.
Co sądzicie? Dawajcie znać w mailach lub komentarzach o przypadkach nieprawidłowej jazdy kierujących autobusami.
Interesujesz się tematami ze Śląska? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter
Może Cię zainteresować:
Mieszkańcy interweniują. Chodzi o kierowców autobusów łamiących przepisy w Rudzie Śląskiej
Może Cię zainteresować:
Znów kierowca autobusu 146 "bohaterem" kina akcji
Może Cię zainteresować: