O włamaniu do browaru Alternatywa w Goduli pisaliśmy w artykule Przyjechali na włam... oznakowanym samochodem. Poznajecie ich? Wtedy wydawało się, że złodzieje, nie spodziewając się, że w niedziałającym zakładzie działa monitoring - elegancko nagrali się podczas kradzieży. Śmieszny w tym bezczelnym włamaniu był fakt, że na jednym z ujęć widać było opisany, z numerem telefonu, samochód dostawczy firmy transportowo-przeprowadzkowej.
- Policjanci najpierw dotarli do firmy transportowej. Tam okazało się, że owszem, pamiętają to zdarzenie, ale zostali po prostu wynajęci przez dwóch mężczyzn do wywiezienia na złom elementów z "ich" firmy. Nikt nie sprawdzał legalności opłaconego gotówką zlecenia, bo też nie budziło ono żadnych podejrzeń - mówi asp. szt. Arkadiusz Ciozak z rudzkiej policji.
Miejsce zresztą było już przez złodziei przygotowane, obyło się więc bez cięcia kłódek czy wyłamywania drzwi na oczach "pomocników". Po prostu weszli, powynosili i wywieźli na złom. Wszystko pod kamerami monitoringu. W biały dzień.
Właściciel skupu również potwierdził takie zdarzenie. Po opisie sprawców śledczy wytypowali dwóch potencjalnych podejrzanych. Okazało się, że to znani policji złomiarze, bez stałego miejsca zamieszkania. Po kilku dniach udało się namierzyć jednego z nich, niedługo później - jego wspólnika. To 48. i 51-letni rudzianie. Usłyszeli już zarzuty kradzieży z włamaniem, za które grozi im nawet 10 lat pozbawienia wolności.
Dwóch pracowników firmy transportowej, którzy nieświadomie pomogli w przestępstwie, nie usłyszało zarzutów. Wykonywali po prostu usługę, która wyglądała na legalną. Operacja była tak sprytnie przygotowana, że gdyby nie kamery - zapewne ślad by po złodziejach zaginął.