W tekście pojawiają się również sugestie, że powyższych środków transportu poseł dorobił się dzięki karierze politycznej. Cała flota samochodów, która została wskazana w tekście jest warta około 110 000 złotych, czyli tyle ile kosztuje dzisiaj dobrze wyposażona Skoda Octavia czy Mazda CX-30. Dodatkowo, co chyba najważniejsze w tej kwestii, poseł Wesoły nie jest posłem zawodowym, czyli nie pobiera uposażenia z tytułu zasiadania w Sejmie Rzeczpospolitej Polskiej. Trudno więc przypisywać zakup samochodów dzięki środkom finansowym uzyskanym z działalności politycznej. Brak rzetelności przy powstaniu źródłowego artykułu oraz jego duża tendencyjność wskazuje, że został zrealizowany on na zlecenie. I tu pojawia się pytanie.
Komu poseł Wesoły podpadł?
Ostatnio głośno było o tym, że poseł opuścił jedno z najważniejszych głosowań w sejmie dotyczącym tzw. „LEX TVN”. W kuluarach mówi się też, że Wesoły mocno krytykuje sposób likwidacji przemysłu wydobywczego na Śląsku i brak jasnego planu strony rządowej na transformację gospodarczą regionu. Czy artykuł, który ukazał się w zeszłym tygodniu miał „postawić posła do pionu”, czy może jest to już początek kampanii samorządowej w Rudzie Śląskiej, a jego inspiratorów należy szukać zupełnie gdzie indziej. Jedno w tej historii jest pewne. Niestety dalej w Polskiej polityce posiadanie majątku i pokazywanie co się ma, bez zbędnych sztuczek polegających na jego przepisywaniu na innych członków rodziny nie jest powodem do dumy. Czy naprawdę wolimy mieć wolimy mieć polityków, którzy oficjalnie nic nie mają od tych, którzy zarobili w uczciwy sposób pieniądze poza polityką?