Historia Mikołaja nie należy do tych najprostszych. Od samego początku skazany był na ciężką walkę o swoje życie.
- Gdy po pierwszych badaniach prenatalnych zdiagnozowano przepuklinę pępowinową, mój świat się zawalił. Kolejnym ciosem była informacja o ryzyku chorób genetycznych. W niepokoju oczekiwałam na kolejne badania, które wykluczyły zagrożenia - pisze Małgorzata Kubala, mama Mikołaja, żona policjanta z Gorzyc w powiecie wodzisławskim.
Mikołaj urodził się 26 stycznia. Dla rodziców były to łzy wzruszenia. Niestety - szybko zamieniły się w smutek i strach. Diagnoza - przepuklina pępowinowa, w której jest jelito, nie wchłonęła się. Matka z niemowlakiem trafiła do kliniki w Zabrzu. 6 lutego Małgorzata otrzymała informację, że badania przesiewowe na SMA wykazały ryzyko wystąpienia choroby.
- Niedziela, 13 lutego był dniem, w którym nareszcie mogłam wrócić z Mikołajem do domu, gdzie czekała na niego starsza siostra. Naprawdę wierzyłam, że już teraz jesteśmy bezpieczni. Jednak szczęście nie trwało zbyt długo. Dwa dni później zadzwonił telefon potwierdzający tę straszną wiadomość. Mikołaj ma SMA. W jednej chwili moje serce rozpadło się na milion kawałków - pisze matka.
Najlepszym ratunkiem dla miesięcznego chłopca jest terapia genowa. Wykonywana w USA i od niedawna w Polsce. Ale oczywiście nierefundowana. Jej koszt to... ponad 9 milionów złotych...
- Zrobię wszystko, by uratować moje dziecko. Zapukam do każdych drzwi, by tylko znaleźć sposób na uratowanie Mikołajka. Już teraz wiem, że sama z mężem po prostu nie dam rady. Dlatego ja nie proszę – ja błagam o pomoc! Wiele razy udowodniliście, że wspólnymi siłami można zdziałać cuda! Pomóżcie i nam, by nie było za późno - dodaje.
To niewyobrażalna wręcz kwota, ale liczy się każda złotówka, która przybliży rodzinę do szansy uratowania dziecka... Do zbiórki włączyli się koledzy policjanci ze śląskiego garnizonu. Ale pomóc cierpiącemu dziecku może każdy.
Oto link do zbiórki na leczenie Mikołaja.