Rzekomy broker jest bardzo przekonujący. Może podejrzenie powinien powodować ukraiński lub rosyjski akcent, ale przecież sporo dziś w Polsce pracowników zza wschodnich granic. 66-latka poinformował, że Bitcoin obecnie traci na wartości i trzeba jak najszybciej spieniężyć swój portfel. Rudzianin akurat zainwestował w kryptowalutę, więc oszustom poszło łatwo.
- Kazał mężczyźnie zainstalować specjalne oprogramowanie ich firmy, dzięki któremu nie będzie posądzony o pranie "brudnych pieniędzy", a następnie zdalny pulpit w komputerze, by mógł mu pomóc w ustawieniu odpowiednich opcji. Oczywiście konieczne było zalogowanie się do banku. 66-latek robił wszystko, co kazał broker. Ostatecznie doszło do przelewu. Ale nie w tę stronę - mówi asp. szt. Arkadiusz Ciozak z Komendy Miejskiej Policji w Rudzie Śląskiej.
Zamiast obiecanych zysków z Bitcoina - oszuści przelali sobie blisko 150 tysięcy złotych z konta rudzianina. Mężczyzna zgłosił sprawę policji. Trudno jednak kwalifikować ten czyn, gdyż tak naprawdę poszkodowany zgodził się na zainstalowanie przestępczego oprogramowania, wejście zdalne na swój komputer i nieprzymuszony przekazał kody do logowania do swojego banku.
Jak wygląda mechanizm
- dzwoni rzekomy broker z firmy MarginElite lub innej. Na przykład LV Grow Markets
- informuje, że na naszym koncie kryptowalutowym wartość posiadanego Bitcoina osiągnęła np. 30 tysięcy złotych, a teraz jest trend spadkowy i proponują wypłatę
- opcjonalnie, że firma zmienia nazwę i likwidują konta kryptowalutowe, którymi zarządzali, a że jesteśmy jednym z klientów - chcą nam oddać kasę, bo ta przez X czasu ma wartość dziesiątków tysięcy złotych
- jest przekonujący, bo ma wszystkie nasze dane, do tego zapewnia, że ich firma podlega Komisji Nadzoru Bankowego i czego by tam jeszcze nie wymyślić, a cała rozmowa jest nagrywana
- informuje, że by wypłacić pieniądze trzeba zainstalować oprogramowanie ich platformy brokerskiej, które pozwoli nam dokonać legalnego transferu Bitcoina na złotówki, bo przecież to nielegalna waluta, obracają nią kryminaliści i przecież nie chcemy być posądzeni o pranie brudnych pieniędzy (tu pierwsze potknięcie - bo skoro są pod nadzorem, to jakie brudne pieniądze?)
- mówi, że to dość skomplikowane i każe zainstalować program do zdalnego pulpitu, tak by mógł za nas wykonać potrzebne operacje na naszym komputerze
- prosi o zalogowanie się do banku, wpisanie hasła itd., tak by móc przelać środki z platformy brokerskiej na nasze konto
- cały czas zapewnia, że wszystko jest nagrywane na wideo, żebyśmy w każdej chwili mogli ich sprawdzić i reklamować (oczywiście - najlepiej mieć wideo z całego procesu logowania, niewykluczone, że oprogramowanie wrzuca nam też keyloggera - program czytający klawiaturę)
- dokonuje przelewu. Ale naszych środków, a nie odwrotnie. Reklamować można sobie tylko własną... nieuwagę.
To nie pierwszy przypadek w Rudzie Śląskiej. Niedawno młody mężczyzna dał się nabrać, choć na dużo mniejszą kwotę. Broker poinformował go, że by wypłacić zyski z kryptowalut, musi przelać 5 tysięcy złotych, bo limity nie pozwalają na transfer mniejszej kwoty. 22-latek wziął kredyt na tę kwotę i przelał. Reszty chyba pisać nie trzeba.
Przed podjęciem się takiej "intratnej operacji" - warto zajrzeć na www.forexrev.pl - i sprawdzić opinie o brokerze, który obiecuje nam złote góry.
Zdj.: Pixabay.com