Około godziny 6.40 w Zabrzu patrol drogówki prowadził kontrolę trzeźwości kierujących. Jednak kierowca toyoty rav4 - zamiast zatrzymać się i dmuchnąć - dodał gazu. Policjanci ruszyli w pościg.
Uciekający wjechał na DTŚ-kę i popędził w kierunku Rudy Śląskiej. Ścigający go patrol zauważył, że toyota zjeżdża na pierwszą stację BP przy DTŚ. Wtedy nastąpił początek końca pościgu.
- Toyotę najpierw podbiło na krawężniku, uderzyła w bariery, a potem w pylon informacyjny stacji benzynowej - relacjonuje asp. szt. Arkadiusz Ciozak z rudzkiej komendy policji.
Ten okazał się tak "pancerny", że wręcz rozpruł samochód. Kierujący, 44-letni zabrzanin doznał poważnych obrażeń - ma uraz biodra i złamaną nogę. Z samochodu wycinali go strażacy. Wkrótce potem doszło u niego do zatrzymania krążenia. Na szczęście reanimacja przyniosła skutek i mężczyzna trafił już stabilny do szpitala w Goduli.
Dlaczego nie zatrzymał się do kontroli - okazało się przy badaniu. Zabrzanin miał 0,88 promila. I nie był to jego pierwszy zatarg z prawem. Dwukrotnie miał już zatrzymywane prawo jazdy za alkohol. Do trzech razy sztuka. Może ta przykra nauczka da mu do myślenia...