Sprawa molestowania nieletnich dziewczyn - 15 i 13-latki, wyszła na jaw po tym, jak 15-letnia pasierbica Mariusza S. po raz kolejny uciekła z domu. Policjanci, którzy namierzyli ją w Chorzowie u jej ojca, usłyszeli od dziewczyny, że nie chce wracać do domu. I opowiedziała dlaczego.
- Nastolatka zeznała, że ona i jej 13-letnia siostra były molestowane seksualnie przez ojczyma. Policjanci pojechali do Rudy Śląskiej, ale nie zastali w domu rodziców, tylko 8-letnią, pozostawioną bez opieki dziewczynkę. Poinformowała policjantów, że rodzice wyszli o 6. rano coś załatwić - mówi asp. szt. Arkadiusz Ciozak z rudzkiej policji.
Zastali za to niesamowity, delikatnie mówiąc, bałagan w domu. "Barłóg, syf, patologia" - jak to określili nieoficjalnie interweniujący mundurowi - był domem 46-latka, jego o dziesięć lat młodszej partnerki Izabeli, trzech jej córek z różnymi ojcami i małego syna - dziecka Mariusza S. Dzieci żyły w okropnych warunkach, nie miały miejsca do nauki, spały w jednym łóżku.
- Policjanci powiadomili Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, którego pracownicy zabrali dziewczynki i odebrali z przedszkola chłopca. Dzieci trafiły do rudzkich placówek opiekuńczych - dodaje Ciozak.
Nastoletnie dziewczyny, które oskarżały ojczyma o molestowanie, zostały przesłuchane w sądzie w obecności psychologa. Na podstawie ich zeznań prokurator wystąpił do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie mężczyzny. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy - ten nie był przychylny wnioskowi, ale dzięki uporowi prokuratora - przyznał miesięczny areszt tymczasowy.
Sąsiedzi mówią różne rzeczy
Jak się dowiedzieliśmy - "rodzina", jaką tworzyli Mariusz vel Marek z Izabelą odbiegała daleko od społecznych standardów. Robotą się nie kalali. Kasa z 500+, wszelkie świadczenia pomocowe. A za to - od świtu do nocy alkoholowe libacje i narkotyki. W mieszkaniu wszystko zniszczone. Długi wkoło. Bony żywnościowe z MOPS-u zamieniane na alkohol. Żywność z pomocy - sprzedawana za pół darmo, by mieć na kolejną flaszkę. Dzieci zmuszane do kradzieży. A do tego...
Mariusz czy tam Marek opowiadał wszem i wobec, że jest zabójcą taksówkarza z Rydułtów - "bohaterem" głośnej sprawy sprzed 20 lat. Opowiadał ze szczegółami. Czy to dla "sławy" i posłuchu czy rzeczywiście był owym opisywanym szeroko w mediach Markiem Sz., który wspólnie ze swoją partnerką zabił i okradł lokalnego taksówkarza - trudno ustalić. W kartotece zatrzymanego nie ma odnotowanego art. 148 k.k. Jest za to sporo rozbojów i kradzieży, za które co rusz trafiał za kraty.
Prokurator rejonowa z Rudy Śląskiej, Katarzyna Preidl, choć zna sprawę, nie mogła nam udzielić odpowiedzi, czy aresztowany Mariusz S. jest rzeczywiście owym Markiem Sz. - zabójcą taksówkarza z Rydułtów, gdyż... "przedmiotowa sprawa nie dotyczy tamtych wydarzeń"...
Dla nastolatek-pasierbic Mariusza/Marka oraz mieszkańców Markowej 5 - nie tylko aresztowanie sąsiada było ulgą. Rodzina została eksmitowana z kamienicy. A właściwie już tylko Izabela. Dostała nowe mieszkanie socjalne w Kochłowicach. O dalszym losie dzieci zadecyduje wkrótce sąd.