O prezydenturę w Rudy Śląskiej walczyć będzie siedmiu kandydatów. Podpisom przyjrzy się prokuratura

O prezydenturę w Rudzie Śląskiej powalczy ostatecznie siedem osób. Miejska Komisja Wyborcza, mimo wykrycia wielu nieprawidłowości na liście z głosami poparcia dla Jolanty Milas, zdecydowała się zarejestrować jej kandydaturę, bo liczba pozytywnie zweryfikowanych głosów nadal przekraczała wymagane 3 tysiące. Postępowanie w sprawie dokonania fałszerstw na listach poparcia prowadzić będzie Prokuratura Rejonowa w Zabrzu.

fotopolska.eu
Ruda Śląska

Przez cały weekend na nadzwyczajnym posiedzeniu Miejska Komisja Wyborcza w Rudzie Śląskiej sprawdzała podpisy z głosami poparcia dla ubiegającej się o prezydenturę w tym mieście Jolanty Milas. Taką decyzję podjęto po tym, jak okazało, że wśród ponad 4 tysięcy głosów poparcia dla jej kandydatury sporą część stanowią głosy nieprawidłowe (brak zgodności danych podanych na liście poparcia z danymi w bazie PESEL, głosy oddane przez osoby niepełnoletnie, bądź zmarłe).

Ostatecznie po weryfikacji wyszło na to, że liczba poprawnych głosów wciąż jeszcze o kilkaset przekracza wymagany przepisami próg 3 tys. głosów i tym sposobem Jolanta Milas utrzymała się wśród zarejestrowanych kandydatów. Poza nią o prezydenturę w Rudzie Śląskiej walczyć będą 11 września: Paweł Dankiewicz, Krzysztof Mejer, Maciej Mol, Michał Pierończyk, Krzysztof Toboła i Marek Wesoły.

Wśród popierających kandydaturę zmarli, niepełnoletni, z nieistniejącym adresem

Tymczasem ostatnim wydarzeniom w Rudzie Śląskiej przyglądać się będą śledczy z Prokuratury Rejonowej w Zabrzu. To konsekwencja zawiadomienia o możliwym podrobieniu podpisów na listach poparcia kandydatów na urząd prezydenta Rudy Śląskiej, jakie do tamtejszej prokuratury złożył były wiceprzewodniczący miejskiej komisji wyborczej – Marek Jarocki. Jak relacjonuje on w mediach społecznościowych 16 i 17 sierpnia do MKW z listami poparcia dla swoich kandydatów zgłosiły się 3 komitety z których jeden nie miał wystarczającej listy podpisów, więc odstąpiono od weryfikacji list poparcia.

- Pozostałe dwa komitety poddano standardowej weryfikacji w skutek czego ustalono na wstępie iż na listach obydwu tych komitetów znajdują się podpisy osób zmarłych (i to przed kilku laty) w ilości kilkudziesięciu takich przypadków (rekord 3 osoby zmarłe na jednej stronie z 11 nazwiskami), wiele osób niepełnoletnich oraz podających nieistniejący adres zamieszkania. Na listach pojawiało się mnóstwo osób z nazwiskami (kobiet) które uległy zmianie w ostatnich latach czy też dane personalne osób które zmieniły płeć i PESEL a jednak na listach występowały pod "starymi" danymi. Powszechnym było podawanie nieaktualnych danych adresowych (osób które zmieniły miejsce zamieszkania w ostatnich latach). Na części list poparcia ujawniono iż stanowią one ksero , a podpisy zostały dopisane - często tym samym charakterem pisma lub celowo nieczytelnie – pisze Jarocki.

- Na skutek weryfikacji list ujawniono iż jedna z kandydatek złożyła listy na których po wstępnej kontroli ujawniono 180 błędnych podpisów (co po ich odliczeniu od ogółem zebranych pozwalało na odmowę rejestracji kandydata ). Listy drugiego z komitetów zostały zweryfikowane w połowie, albowiem na kompleksową kontrolę zabrakło czasu podczas ustawowych 2 dni. W przebadanych ok. 2000 podpisów stwierdzono blisko 700 wpisów wadliwych w tym wspomniane wcześniej kilkadziesiąt osób zmarłych, a nawet podpis osoby obsługującej technicznie komisje, która oświadczyła iż nie jest to jej podpis – opisuje kulisy tych wydarzeń Jarocki.

Powiadomienie prokuratury rozważa też Miejska Komisja Wyborcza

Z taką wersją wydarzeń nie zgadza jednak Miejska Komisja Wyborcza. W wydanym w niedzielę (21 sierpnia) oświadczeniu ocenia działania swego byłego wiceprzewodniczącego jako wywołujące chaos i podważające jej wiarygodność. Jak stwierdza odmowa rejestracji kandydatki, której po odjęciu 180 zakwestionowanych podpisów zabrakło wystarczającej liczby głosów poparcia (chodziło o Bożenę Modzelewską), była praktycznie przesądzona i medialne wystąpienie Jarockiego niczego tu nie wniosło. Jeśli idzie natomiast o listy poparcia dla Jolanty Milas, to MKW tłumaczy, że nawet duża liczba zakwestionowanych podpisów nie mogła mieć wpływu na uzyskanie przez tą kandydaturę rejestracji, gdyż w dalszym ciągu ilość głosów poparcia o kilkaset przekracza minimalny, wymagany próg tj. 3 tysiące głosów.

MKW podkreśla zarazem, że „w kręgu jej zainteresowania” jest kwestia „konieczności zawiadomienia odpowiednich organów ścigania o ujawnieniu fałszerstw na listach poparcia dla kandydatów”, ale – jak zaznacza – takie zawiadomienie zawsze jest składane po zakończeniu czynności związanych z rejestracją kandydatów.

- Wcześniejsze zawiadomienie może być niepełnym bądź też niezasadnym – czytamy w oświadczeniu Komisji. Podpisany pod nim przewodniczący Komisji Leszek Krystian Nasiadko stwierdza, że wielu członków MKW oceniło, że takie zawiadomienie trzeba będzie złożyć. Argumentuje jednak, że na złożenie takiego zawiadomienia Komisja ma 7 dni, a skoro podejrzenie dokonania fałszerstw na listach poparcia dla kandydatów pojawiło się 18 sierpnia, to czas na „niezwłoczne” powiadomienie organów ścigania ma do 25 sierpnia.

Dodajmy, że dzień po tym oświadczeniu Prokuratura Okręgowa w Gliwicach poinformowała, że do przeprowadzenia postępowania w związku ze złożonym przez Marka Jarockiego zawiadomieniem została wyznaczona Prokuratura Rejonowa w Zabrzu.

- Po analizie zawiadomienia uznano, że prowadzenie postępowania przygotowawczego w tej sprawie przez Prokuraturę Rejonową w Rudzie Śląskiej może wywołać wątpliwości co do obiektywizmu i bezstronności kadry orzeczniczej – czytamy w decyzji gliwickiej prokuratury.

Subskrybuj rudzianin.pl

google news icon