Zazielenienie rynku w Nowym Bytomiu było jedną z obietnic Michała Pierończyka (i nie tylko jego) w zakończonej kilka tygodni temu kampanii wyborczej poprzedzającej przedterminowe wybory prezydenckie w Rudzie Śląskiej. Miałaby to być jakaś forma powrotu do czasów, kiedy rynek nie przypominał w niczym betonowej patelni, jaką jest obecnie. Zieleń była na nim już przed II wojną światową (na zdjęciach z przełomu lat 30-tych i 40-tych XX w. można nawet zauważyć stojące w tym miejscu palmy) i wiele lat po niej.
Aktualny obraz placu przed ratuszem to efekt zakończonej 12 lat temu jego przebudowy. Na inwestycję wydano wówczas ponad 13 mln zł, z czego przeszło 7,5 mln zł stanowiło unijne dofinansowanie. Realizacja tego projektu budziła kontrowersje ze względu na wycinkę rosnących w tym miejscu drzew, ale urzędnicy tłumaczyli, że ich korzenie dewastują sieć kanalizacyjną pobliskich kamienic i roztaczali wizję pełnego życiem miejskiego rynku, na którym odbywać się będą imprezy plenerowe. Wizja ta nie ziściła się jednak, a przynajmniej nie w takiej skali jak to sobie wyobrażano. W dodatku społeczny „klimat” względem tego typu inwestycji zaczął się zmieniać. Coraz częściej można było usłyszeć o betonozie, której znakiem rozpoznawczym stały się właśnie pozbawione zieleni, szczelnie wybetonowane rynki.
Teraz – jak zapowiada prezydent Pierończyk – rynek trzeba będzie „rozszczelnić”. Niewykluczone, że pojawią się też pewne zmiany w organizacji ruchu w jego sąsiedztwie. To dość ogólne założenia. Wstępna koncepcja ma się pojawić do końca roku. Obecnie w ratuszu trwa procedura wyłonienia podmiotu, który ją wykona.
- To będzie punkt wyjścia do rozmowy z mieszkańcami. I to trzeba będzie zacząć na początku roku – zapowiedział na antenie Radia Piekary Pierończyk. Jak dodaje w międzyczasie miasto będzie starało się przygotowywać przetarg na dokumentację inwestycji. Koszty przygotowania samej dokumentacji Pierończyk szacuje na ponad 20 tys. zł. To ile pochłonąć miałaby sama inwestycja zależeć będzie od tego jaki będzie zakres.
- Będziemy starali się, by większość tych zadań móc wpisać w pozyskanie środków zewnętrznych – mówi Pierończyk.
Może Cię zainteresować:
