Około godziny 13., w minioną sobotę, 25 czerwca, mężczyzna stał w kolejce do kasy na stacji benzynowej. Zdaniem świadków, widać było, że jest mocno nietrzeźwy. Kupił "małpkę" i wyszedł. Ale to przecież nic zdrożnego. Przecież upał, pić się chce. Problem tylko w tym, że kiedy kupił flaszeczkę, wyszedł ze stacji, podszedł do swojego motoroweru, rozejrzał się, odwrócił plecami do kamer i... cyk. Po czym wsiadł na moplik i ruszył. Wtedy zatrzymał go policjant po cywilu, który też stał w kolejce na stacji i widział pijanego.
- Zatrzymany tłumaczył, że był minionego wieczora był u znajomych na grillu, gdzie troszkę wypił. A na stację pojechał zatankować motorower, bo planował dłuższą trasę, a w baku było sucho - opowiada asp. szt. Sebastian Imiołczyk z chorzowskiej Komendy Miejskiej Policji.
Badanie alkomatem wykazało u 36-letniego rudzianina blisko 2,5 promila. Stracił prawo jazdy, grozi mu pozbawienie wolności do 2 lat i wysoka grzywna - nawet 5 tysięcy złotych.