Pierwszym wyzwaniem będzie zapewnienie przetrwania najbliższej zimy dla podległych miastu szkół, przedszkoli, żłobków, placówek służby zdrowia czy kultury. To oczywiście konsekwencja sytuacji na rynku gazu, węgla i energii elektrycznej. Ich ceny, a w przypadku węgla problemy z dostępnością, mogą spędzać sen z powiek niejednemu dyrektorowi tych obiektów. A prognozy przed zimą w kontekście stabilności dostaw gazu i energii również nie są jednoznaczne.
Zimne kaloryfery w szkołach czy miejskim szpitalu, bądź wyłączone latarnie uliczne to zdecydowanie ostatnia rzecz, od której swoje urzędowanie chciałby rozpoczynać nowy prezydent. Na to, jakie rachunki za ciepło otrzymają lokatorzy w miejskich zasobach mieszkaniowych wpływu już nie ma, ale może być pewnym, że za podwyżki tych opłat i tak zbierze pretensje od rozżalonych lokatorów. Mówienie o konieczności zapewnienia przetrwania miastu zimy jest oczywiście absolutnym minimalizmem, ale bez poradzenia sobie z tym wyzwaniem nowy prezydent może zapomnieć o reelekcji i szansie na realizację w przyszłości ambitniejszych projektów.
Drugim wyzwaniem
będzie spięcie miejskich finansów w budżecie na rok 2023.
Spadające udziały miasta w podatku dochodowym od osób fizycznych
(podstawowa stawka PIT została obniżona do 12 proc. a od każdej
złotówki PIT-u ponad 38 groszy trafia do gminy podatnika), rosnące
koszty obsługi zadłużenia miasta i dostawy mediów, inflacja
podbijająca stawki oferowane przez wykonawców w przetargach, impas
w uruchomieniu pieniędzy z unijnych funduszy – to wszystko
sprawia, że w kontekście miejskich finansów trudno zauważyć
jakiekolwiek dobre wiadomości. Coraz bardziej realna staje się za
to perspektywa budżetu wegetatywnego, w którym pieniądze będą
głównie na bieżące trwanie, ale już o jakichkolwiek poważnych
inwestycjach można zapomnieć.
Ostatnim
wyzwaniem wreszcie będzie… suma wszystkich strachów,
czyli zmierzenie się w kontekście dwóch powyższych uwarunkowań z
tym wszystkim, co sprawiało tyle problemów w ostatnich kilku
latach. Czyli
gospodarką odpadami (bo wymagania wynikające z przepisów rosną a
terminy ich obowiązkowego
osiągnięcia
są coraz bliżej), sytuacją
miejskiego szpitala (dopiero co miasto musiało
go dokapitalizować
kwotą 8,5 mln zł w
związku z koniecznością uregulowania części zobowiązania
względem banku udzielającego szpitalowi kredytu, zabezpieczenia
najbliższych płatności z tytułu składek na ubezpieczenie
społeczne oraz uregulowania zaległego podatku od nieruchomości),
rosnącymi
kosztami finansowania komunikacji miejskiej przy
wciąż niskiej jej efektywności, czy utrzymywaniem obiektów
sportowych.