Wieść o pozytywnej decyzji japońskich mistrzów przyszła wczoraj wieczorem.
- Właśnie otrzymałem informację o zdaniu egzaminu na 5 dan. Mój pobyt w Tokio był bardzo intensywny i nastawiony na naukę oraz jak najlepsze zaprezentowanie się podczas 3-dniowego kursu szkoleniowego zakończonego egzaminem. To był wielki zaszczyt móc trenować w Honbu Dojo pod okiem Shihan Katsuhito Gorai oraz Shihan Shin Ito i Shihan Yuzo Shin. Dziękuję całej Polskiej ekipie na czele z Shihan Jacek Czerniec. Tworzyliśmy dobry, zgrany, wspierający się zespół. Dziękuję Wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że ten wyjazd stał się realny. Osu! - napisał Roman Dymek.
Rudzki mistrz pojechał do Japonii wraz z polską ekipą na Zawody Przyjaźni. Międzynarodowy turniej, podczas którego Marek Partuś, jego klubowy kolega, zdobył tytuł wicemistrza świata w swojej kategorii. Kiedy jedni walczyli - Romek przygotowywał się do egzaminu na 5 dan. Ten stopień bowiem można już uzyskać tylko w Japonii.
- Miałem po dwa treningi dziennie, przez trzy dni. Na każdym była jakaś część egzaminu - test fizyczny, kichon - podstawowe techniki, ido geiko - zaawansowane techniki w układach, kata - formy i kumite - walka - opowiada Romek.
W międzynarodowej ekipie z Kanady, Australii, Francji, Niemiec i Nowej Zelandii - prezentował się pod czujnym okiem japońskich mistrzów.
- W karate nie ma rozdawania pasów za wysługę lat. Japończycy chcą mieć pewność, że takie stopnie idą w godne ręce. Jesteśmy nauczycielami, przekazujemy wiedzę dalej i dlatego to musi być prawidłowe, sprawdzone i pewne - mówi Dymek.
Wizyta w Japonii była dla niego podróżą życia i spełnieniem marzeń. Zobaczenia odległego kraju, poznania kultury i ludzi. Jak mówi - uprawiający Karate Japończycy są niesamowicie zdeterminowani, dumni, ale też pełni pokory. Ale kiedy kończy się rywalizacja i ciśnienie opada - są wspaniałymi kompanami.
- Wieść o tym, że zaliczyłem egzamin na 5 dan, była dla mnie ogromną radością i ukoronowaniem 40 lat wysiłków. Ale nie zwieńczeniem. Bo Karate to dążenie do doskonałości. Czy ją osiągniemy? Pewnie nie. Ale będziemy się starać, bo taki jest sens kroczenia Drogą Karate - podsumowuje Roman Dymek.
Naszemu mistrzowi - ogromny szacunek i gratulacje! Oraz wytrwałości w dążeniu do kolejnego dan!
Może Cię zainteresować: