18-letnia rudzianka powiedziała ratownikom, że brała mefedron i dopalacze na imprezie plenerowej. Na pogotowie czekała przed blokiem, bo... nie chciała robić wstydu matce.
- Szybko okazało się, że 18-letnia mieszkanka Rudy Śląskiej, nie brała żadnych narkotyków, nie ma problemów z sercem. Przybyłym na miejsce medykom i policjantom, oświadczyła, że piła tylko alkohol i że prócz opuchniętym palcem nic jej się nie stało. Całe zgłoszenie wymyśliła, gdyż chciała, aby szybko przyjechała karetka do jej opuchniętego palca - mówi asp,. szt. Arkadiusz Ciozak z KMP w Rudzie Śląskiej.
Wezwanie pogotowia z powodu tego, że pierścionek nie schodzi ze spuchniętego palca i wymyślenie bajki o zagrożeniu zdrowia nie opłaciły się 18-latce.
- Za wywołanie niepotrzebnej czynności służb, fałszywą informacją i wprowadzenie w błąd operatora numeru alarmowego, rudzianka została ukarana mandatem w wysokości 500 złotych. Policjanci przekazali ją pod opiekę matce. Pamiętajmy, że wprowadzanie w błąd służby ratunkowe skutkuje nie tylko mandatem karnym, ale przede wszystkim może spowodować, że pomoc dla osoby, która naprawdę jej potrzebuje, dotrze do niej za późno. Wzywając bez potrzeby patrol policji, karetkę pogotowia czy straż pożarną, uniemożliwiasz szybki dojazd tych służb do tych, którzy naprawdę mogą potrzebować natychmiastowej pomocy - dodają policjanci.