Przyznam otwarcie - grzyby lubię, ale się nie znam. Dlatego kupuję, a nie zbieram. A kupując - ufam sprzedawcy. I skucha. Na półtora kilo kupionych grzybów - przy myciu wszystkie maślaki i prawdziwki okazały się być robaczywe. Jedynie pół kilo podgrzybków nadaje się do użycia. Dlatego uwaga - jeśli nie macie pojęcia o grzybach - weźcie na zakupy kogoś, kto się na tym zna. Bo, bez pretensji do pani ładującej do "taszy" - ona je tylko sprzedaje. Znać też się nie musi. A może? Zdarzyło się wam też wyrzucić połowę zakupów do śmieci?
Wysyp "sztandów" z grzybami w centrum Nowego Bytomia. Grzyby ładne, chodzić i zbierać się nie chce, a ceny spadają. Kto się nie połasi? I tu pułapka. Bo jeśli się nie znasz i zaufasz sprzedawcy, może się okazać, że kilkadziesiąt złotych pójdzie do kosza.