Zaprzysiężony kilka dni temu Michał Pierończyk rządzić będzie kilkanaście miesięcy. Przynajmniej na początek. Sukces w przedterminowych wyborach prezydenckich daje mu możliwość kierowania miastem do końca obecnej, zapoczątkowanej w 2018 roku, kadencji samorządowej. Później będzie miał możliwość ubiegania się reelekcję, a jeśli by ją uzyskał, to po pięciu latach… No właśnie, co wtedy? Przypominamy, że w 2018 r. dla wójtów, burmistrzów i prezydentów miast wprowadzony został limit kadencji. Odtąd każdy wybrany na tą funkcję może ją pełnić przez maksymalnie dwie kadencje. Pytanie jak liczyć zapoczątkowane właśnie krótkie rządy Pierończyka. Czy jako pierwszą z dwóch możliwych kadencji, czy dopiero jako swego rodzaju „wstęp” do nich?
Sięgnijmy po Kodeks Wyborczy. Zgodnie z nim o mandat wójta, burmistrza, czy prezydenta miasta nie może ubiegać się osoba, która „została uprzednio dwukrotnie wybrana na wójta w tej gminie w wyborach wójta zarządzonych na podstawie art. 474 § 1”. Zaś wspomniany artykuł art. 474 § 1 do którego odwołuje się ten zapis stwierdza, że wybory wójtów (burmistrzów, prezydentów miast) zarządza premier, w drodze rozporządzenia, łącznie z wyborami do rad gmin.
W przypadku ostatnich wyborów Rudzie Śląskiej mieszkańcy wybierali tylko prezydenta, bez wybierania rady. Czyli idąc tym tropem można by uznać, że Michał Pierończyk nie rozpoczął jeszcze swojej kadencji numer 1.
O podobnej interpretacji słyszymy zresztą również od przedstawicieli lokalnego samorządu w Rzeszowie. Tam również konieczne były przedterminowe wybory prezydenckie po tym jak z początkiem ubiegłego roku ze stanowiska ustąpił dotychczasowy włodarz miasta.
- Myśmy tą sprawę sprawdzali i generalnie panuje przekonanie, że ta kończona obecnie kadencja nie liczy się do tych dwóch, których dotyczy limit – mówi nam Andrzej Dec, przewodniczący rzeszowskiej rady miasta.
- Faktycznie wygląda na to, że kadencja „uzupełniająca” nie liczy się i utrata prawa wybieralności dotyczy osób dwukrotnie wybranych w regularnych wyborach. Oznacza to, że osoba obejmująca urząd prezydenta w trakcie już trwającej kadencji będzie miała możliwość jeszcze dwa razy ubiegać się o to stanowisku – potwierdza nam dr hab. Adam Gendźwiłł z Zakładu Rozwoju i Polityki Lokalnej Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego.
A to oznacza, że nowo wybrany prezydent Rudy Śląskiej przy chęci kontynuowania swoich rządów i pozytywnych dla niego decyzjach wyborców może rządzić do wiosny 2034 roku (obecna kadencja przy jej wydłużeniu zakończy się wiosną 2024 r. , po czym miałby szansę na dwie 5-letnie kadencje).
Może Cię zainteresować:
Niespodzianki nie było. Wiceprezydentami Rudy Śląskiej zostali Anna Krzysteczko i Jacek Morek
Może Cię zainteresować: