Śródziemnomorski klimat w Bielszowicach. Dawne "Pod kasztanami" - to dziś Trattoria Corno d'Oro. Można się poczuć jak na wakacjach w Italii

Niewiele jest w Rudzie Śląskiej lokali, które na wzór krajów śródziemnomorskich oferują ciepłą, rodzinną atmosferę. Na pomysł stworzenia takiej niewielkiej, spokojnej, rozbrzmiewającej muzyką i pachnącą świeżymi potrawami - wpadł Damian Gawlik, synek z Bielszowic. I choć wydawać by się mogło, że w tej dzielnicy, kole gruby, to nie wypali - okazuje się, że domowy klimat w Trattoria Corno d'Oro ma coraz większe grono fanów.

Trudno sobie wyobrazić, że to miejsce, vis a vis kopalni, schowane między spożywczym a apteką, kaj kiedyś chopy łaziyły na zimne z pianką, może przejść taką metamorfozę. I nie chodzi tylko o zmianę wystroju. Kupując upadający "kuflolot" Damian Gawlik uznał bowiem, że mieszkańcom Bielszowic (i nie tylko) należy się coś lepszego. Zawziął się i od kilku miesięcy prowadzi lokal o nazwie Trattoria Corno d'Oro. W wolnym tłumaczeniu - knajpka Złoty Róg. Powiało Italią, a i tradycji stało się zadość.

- Trattoria jest lokalem niższym o poziom od restauracji. W trattorii na przykład nie leje się wina do kieliszków, tylko daje się karafkę i literatkę. Nikt nie stoi "na baczność". Jest pełen luz, wszyscy się znają, zwykle jest to rodzinny biznes prowadzony w domowej atmosferze i sielskim klimacie - wyjaśnia Damian Gawlik.

Trattoria Corno d'Oro. Brzmi to mało "po bielszowicku"

- Wbrew pozorom nie. Nazwa się wzięła z tego, że kiedyś tutaj górnicy, którzy pracowali na kopalni zawsze w tej pracy coś tam popijali. Jak się skończyło, to mówili - idź coś tam kup do sklepu. Na rogu są delikatesy Złoty Róg, które zwyczajowo zwano z niemieckiego Goldene Ecke. A Corno d'Oro to po włosku jest Złoty Róg. Można więc powiedzieć, że jest po włosku, ale tradycyjnie - wyjaśnia właściciel lokalu.

Trudno było odzwyczaić dotychczasowych gości od "biersztuby" i ściągnąć tych, którzy szukają czegoś całkowicie odmiennego?

- Wcześniej tu była piwiarnia. Zawsze tu była piwiarnia. Pamiętam od bajtla, że nazywała się "Pod kasztanami". Wszyscy przychodzili tu na lane piwo. Ale i to się skończyło. Kiedy kupiłem lokal, to jeszcze z dziesięciu stałych bywalców zaglądało. Początkowo miałem taką myśl, że tą piwiarnię pociągnę. Ale po miesiącu stwierdziłem, że to nie ma sensu. I poszedłem w kierunku pizzy.

Damian Gawlik rozpoczął swoją przygodę gastronomią ponad 20 lat temu. Wyjechał do roboty do Krynicy Morskiej. Pracował w ośrodku wypoczynkowym "Neptun", który należał do KWK Bielszowice. Zaczynał od zmywaka. I tak minęło pięć lat życia.

- Tam poznałem kobietę. Otworzyliśmy razem knajpę. Początkowo braliśmy gotową pizzę od gościa z Malborka. Bardzo dużo się ich sprzedawało, ale wreszcie postanowiłem, że muszę zacząć robić ją sam - wspomina Gawlik. - Próby robienia ciasta były na początku ciężkie. Wreszcie zaczęło wychodzić i... właściwie tak zaczęła się moja przygoda z pizzą. Pizzę robię już z 20 lat. Mam swój autorski przepis na ciasto, własną mieszankę mąk. Sam też lubię pizzę. Choć nie przemawia do mnie typowo neapolitańska. Cieszy mnie to, że kiedy goście spróbują mojej pizzy, smakuje im i wracają.

Tajemnica zawsze tkwi w jakości

Tajemnicą, poza ciastem, są najwyższej jakości składniki sprowadzane z Włoch. Poza tym proponuje inne włoskie dania - focaccia, pasty, zupę krem z pomidorów, włoskie wędliny, desery, włoskie piwo i alkohole, najlepszą włoską kawę. Planuje też robić wesela we włoskim stylu. Włoski eksperyment trwa nieco ponad trzy miesiące. Sam właściciel uczy się, co gościom smakuje, czego oczekują. I stara się wychodzić im na przeciw. Włoski styl i klimat to jego marzenie i pasja, ale nie zamyka się tylko na dania rodem z Italii.

- Do gości się trzeba dostosować. Jeżeli trzeba będzie robić rolady, trzeba będzie robić kluski, to też się to zrobi. Jeżeli trzeba zrobić żur, to też się go zrobi. Nie jesteśmy w Katowicach albo Gliwicach, że możemy bazować na samej pizzy. Ale liczę na to, że naszym gościom spodoba się atmosfera w lokalu i właśnie trattoria jest tym, czego nie ma w dużych restauracjach - rodzinny, przyjacielski klimat, gdzie wszyscy się znają i przychodzą, jak to na przykład we Włoszech - po prostu się spotkać i pogadać. A przy okazji coś wypić i zjeść. I posłuchać muzyki na żywo.

Gitarowe dźwięki w Trattoria Corno d'Oro w Bielszowicach rozbrzmiewają na razie w czwartki. Występujący tu gościnnie Krzysztof Cisowski potrafi oczarować gości swoją grą. Od śródziemnomorskich standardów, przez bluesa, delikatny jazz, rocka - potrafi grać od 18. do zamknięcia lokalu. Jakby był członkiem tej rodziny. Damian Gawlik zapowiada, że jeśli pomysł takiego uprzyjemniania gościom czasu się przyjmie - muzyki na żywo będzie też można posłuchać też w soboty lub niedziele. Wtedy jednak ruch jest tak duży, że trudno jest po prostu przyjść z ulicy i znaleźć wolne miejsce. Lepiej wcześniej zarezerwować stolik.

Osiedle nowy bytom 2

Może Cię zainteresować:

Nowe osiedle w Nowym Bytomiu - znamy więcej szczegółów

Autor: Jacek Skorek

08/07/2024

Garaze ruda slaska3

Może Cię zainteresować:

Przenosiny garaży w Rudzie Śląskiej. Z Kolistej na Ratowników

Autor: Jacek Skorek

05/07/2024

Przyczepa w lesie ruda slaska5

Może Cię zainteresować:

Tego jeszcze nie było! W Rudzie Śląskiej ktoś wyrzucił do lasu przyczepę kempingową

Autor: Jacek Skorek

01/07/2024

Subskrybuj rudzianin.pl

google news icon