TOZ Fauna. Schronisko w Rudzie Śląskiej potrzebuje pomocy

Jest zapas karmy i koców - o to już mieszkańcy zadbali. Ale brakuje środków czystości, płynów do dezynfekcji czy leków. Potrzeby jednak zmieniają się na bieżąco - więc przyda się praktycznie wszystko.

Toz fauna

Od 25 lat działa już rudzkie schronisko dla zwierząt. Po trudnych początkowych latach, gdy w przytułku bywało po 500 psów i 300 kotów, a obiekt był przystosowany do przyjęcia łącznie 300 zwierzaków - sytuacja uległa znacznej poprawie. Dziś w schronisku jest 100 czworonogów i komfortowe warunki.

- To nie tylko psy i koty. Trafiają do nas też ptaki - od wróbli i gołębi, po drapieżniki. Również chomiki czy króliki - najczęściej te niechciane, sprezentowane. Mieliśmy już w tym roku sytuację, że dotarły do nas kurczaki i kaczka. Szybko znalazły właścicieli. Oczywiście dokładnie najpierw sprawdziliśmy, czy nowy właściciel nie ma wobec nich kulinarnych planów - śmieje się Beata Drzymała-Kubiniok, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami "Fauna" w Rudzie Śląskiej.

Adopcja nie jest łatwa

Dziś schronisko może sobie pozwolić na wnikliwy wywiad przedadopcyjny. Potencjalna osoba musi się zapoznać ze zwierzakiem na stronie internetowej, jego sesją zdjęciową, opisem, a kiedy już przypadnie do serca - wypełnić ankietę przedadopcyjną.

- Takie wnioski analizujemy, zapraszamy na wizytę i spotkanie. Potem spacer z wymarzonym pupilem, zapoznanie i prosimy, by raz jeszcze przemyśleć czy odpowiada naszym oczekiwaniom, czy cała rodzina go zaakceptuje - mówi prezes schroniska.

Dopiero po takiej weryfikacji możemy odebrać czworonoga. Obecnie miesięcznie, średnio około 30 zwierząt znajduje nowy dom.

Wakacje, moda, "alergie"

Jeszcze 2-3 lata temu najgorszy był okres wakacyjny i świąteczny. Kiedy zwierzę stawało się kulą u nogi, albo prezent się szybko znudził. Coraz więcej trafia też małych zwierzaków klatkowych. Piękny króliczek, który wydawał się bezobsługowy, wymaga jednak troskliwej opieki, bogatej diety, wizyt u weterynarza, a przede wszystkim cierpliwości. W sprzątaniu i, nierzadko, przymykaniu oka i zagryzaniu zębów na widok szkód, jakie puchata kulka uczyniła.

- Wiele mieliśmy przypadków rzekomej "alergii" podawanej jako powód oddania zwierzątka. Albo tłumaczenia, że pojawiło się dziecko i zwierzę może je czymś zarazić - opowiada Beata Drzymała-Kubiniok. - Najgorsze jednak są mody. O ile ta na yorki czy maltańczyki nie rodziła większych problemów, to obecnie widzimy fascynację psami coraz większymi, często trudnymi - bulowatymi, akitami. W rękach niedoświadczonych właścicieli psy te, zamiast być wspaniałymi towarzyszami, powodują, że domownicy się ich boją. I koniec końców - trafiają do nas.

Pierwszy etap pandemii, to też nowe doświadczenie dla psów. Czas, kiedy poza dom można było wyjść między innymi na spacer z psem powodował, że psy były wręcz zmuszane do spacerów. I wielokrotnie trafiały do schroniska, bo właściciel przywiązał przed sklepem czy knajpą i... zapomniał swojej "przepustki".

Zbliżają się święta, a tym samym zwierzątka-prezenty. Oby nie trafiły do grona tych, które patrzą na świat przez kraty.

Rudzkie schronisko można też wesprzeć przekazując swój 1 procent podatku na:

Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami „FAUNA” Społeczne Schronisko dla Zwierząt im. św Franciszka z Asyżu, KRS 0000003109

Zdj.: TOZ Fauna Ruda Śląska

Subskrybuj rudzianin.pl

google news icon