Tu flaszeczka, tu piwko, po 20-30 złotych. I tak 19 razy. Karta ciągle działała, bo najwyraźniej jej prawowity właściciel nie zauważył zguby i nie zablokował. W zakupowym szaleństwie mężczyzna nie wziął jednak pod uwagę tego, że w wielu sklepach jest monitoring, a elektroniczne transakcje... zostawiają ślad.
- Znalezioną kartą robił drobne sprawunki, jakby się bał, albo myślał, że w ten sposób nikt się nie zorientuje. Operacyjni zaczęli przeglądać zapisy kamer z placówek handlowych, gdzie dokonywane były zakupy o podanych na wyciągach godzinach płatności. Wreszcie trafili na film, gdzie podejrzewany był wyraźnie widoczny. Rozpoznał go jeden z policjantów rudzkiego komisariatu - mówi asp. szt. Arkadiusz Ciozak z KMP w Rudzie Śląskiej.
Szybko znaleźli "pasożyta". Wprawdzie żył na koszt właściciela karty tylko za niecałe 400 złotych, ale sprawę potraktowano jako 19 osobnych kradzieży z włamaniem. Kodeks przewiduje za to 10 lat pozbawienia wolności. Znów na cudzy koszt.
Zdj.: Pixabay.com