W poniedziałek, 6 grudnia, przed godz. 9.00 rozpoczęła się trzecia doba od wstrząsu w KWK Ruda Ruch Bielszowice w Rudzie Śląskiej. Nadal trwa akcja poszukiwawczo-ratownicza, w której udział bierze około dwudziestu ratowników, próbujących z dwóch stron dostać się do ostatniego zaginionego górnika.
- Ratownicy z dwóch stron udrażniają wyrobisko - poinformował na porannej konferencji prasowej Tomasz Głogowski, rzecznik Polskiej Grupy Górniczej. - Co najważniejsze, przy użyciu lokalizatora z lampy górniczej oraz specjalistycznej kamery, udało się zawęzić rejon poszukiwań do sześciu metrów - tyle zostało do przeszukania, aby dojść do poszkodowanego - dodał.
Jeden górnik trafił do szpitala. Jest bezpieczny
W zagrożonym rejonie pracowało trzech górników. Jednemu udało się wydostać o własnych siłach i ewakuować na powierzchnię z czterema innymi, którzy również znajdowali się pod ziemią w chwili wstrząsu. Dwóch ślusarzy, w wieku 42 i 31 lat, zostało uwięzionych.
Chodnik zawalił się na długości około pięćdziesięciu metrów, ale po kilku godzinach akcji poszukiwawczo-ratowniczej udało się zbliżyć do zaginionych, a z młodszym górnikiem nawiązano kontakt słowny. Okazało się, że po wstrząsie schronił się w pustej przestrzeni, gdzie w półsiedzącej pozycji czekał na pomoc. Został wydobyty na powierzchnię około godz. 1.30 w nocy z soboty na niedzielę.
- Mężczyzna jest wydolny oddechowo i krążeniowo, lekarze nie stwierdzili u niego obrażeń wewnętrznych. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - przekazał Tomasz Świerkot, rzecznik Szpitala św. Barbary w Sosnowcu, gdzie trafił poszkodowany.
Górnik skarżył się na bóle nóg, ale lekarze wykluczyli złamania. Doznał za to urazu biodra oraz twarzoczaszki.
Do wstrząsu doszło w Barbórkę
Do wstrząsu na terenie KWK Ruda Ruch Bielszowice doszło przed godz. 9.00 w sobotę, 4 grudnia, czyli w dniu najważniejszego górniczego święta na Śląsku - w Barbórkę. Górnicy pracowali wówczas na poziomie 780 metrów pod ziemią, gdzie wykonywali prace konserwacyjne.
Akcja poszukiwawczo-ratownicza rozpoczęła się około godz. 9.30. Na miejsce od razu rozdysponowano wsparcie z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. Ratownicy, pracując rotacyjnie po kilkadziesiąt minut, w ekstremalnych warunkach drążą wykop, którym udało im się już wydostać jednego z poszkodowanych.