Już pierwszy kontakt słowny z kierowcą zapowiedział "trafienie" - policjant poczuł od niego woń alkoholu. Wezwał kolegę i wylegitymowali kierowcę. I tu młody mężczyzna poszedł va banque.
- Zapytał policjantów, czy mają kamery. Gdy odpowiedzieli, że nie - zaproponował, że on w takim razie zostawia tu auto, zamyka i sobie idzie, a każdy z nich dostanie po 1000 złotych i zapominamy o sprawie - relacjonuje asp. szt. Arkadiusz Ciozak z rudzkiej policji.
Policjanci zaprosili kierowcę do radiowozu. Na widok alkomatu mężczyzna wyjął portfel, przeliczył kasę i położył na siedzeniu obok policjanta dwa tysiące złotych, mówiąc - jakoś to załatwimy...
Niestety, nie załatwił. Dmuchanie wykazało 1,3 promila. Dodatkowe atrakcje wyszły podczas kontroli w systemie 26-letniego tyszanina. Okazało się, że od ubiegłego roku ma sądowy zakaz prowadzenia pojazdów i jest poszukiwany do odbycia kary 2 lat pozbawienia wolności za wcześniejsze przestępstwa.
Tyszanin trafił wczoraj do policyjnego aresztu, dziś usłyszy zarzuty i nocną wizytę na stacji w Rudzie Śląskiej zakończy w katowickim areszcie śledczym. Tam odbędzie zaległą karę. Nie wykluczone, że za prowadzenie w stanie nietrzeźwości i dodatkowo z art. 229 k.k, par.3. - za nakłanianie osoby pełniącej funkcję publiczną do naruszenia przepisów prawa lub udzielanie albo obietnicę udzielenia takiej osobie korzyści majątkowej lub osobistej za naruszenie przepisów prawa, podlega karze pozbawienia wolności - nawet do lat 10 dodatkowo.