Zaczęli w ubiegłym roku. Młodzi, dwudziestokilkuletni rudzianie zrealizowali swój pomysł i w Kochłowicach, gdzie o gastronomię było trudno, uruchomili pizzerię.
- Postanowiliśmy z kolegą coś otworzyć dla mieszkańców. Podstawy gastronomii znaliśmy z pracy w lokalach - mówi Bartek Wilczek. - W Rudzie Śląskiej ogólnie jest problem z wartościowym, dobrym jedzeniem. Była nisza i ją wykorzystaliśmy. Ale fakt, było to wielkie ryzyko. Dlaczego pizzeria? Szczerze - pizza jest prosta w wykonaniu. Nie jesteśmy specami od gotowania. Lubimy to, ale żadni z nas mistrzowie kuchni. No i nie ma gdzie zjeść dobrej pizzy. Nie tylko w Rudzie Śląskiej, ale i w okolicy. W Katowicach czy Gliwicach, to wiadomo - ale tu nie ma. No i otwarcie pizzerii nie jest tak budżetowo obciążające, jak pełnej kuchni. A jesteśmy młodzi i nie mieliśmy nie wiadomo jakiego budżetu. Tu wszystko zrobiliśmy własnymi rękami. Całe wnętrze lokalu jest zrobione przez nas. I sami pracujemy.
Ryzyko było, bo Polacy w materii pizzy mają swoje przyzwyczajenia. Lubią na grubym cieście, wysmarowaną sosami. Taką, żeby się najeść.
- Gruba pizza, to kwestia przyzwyczajenia - wcześniej po prostu nie było wyboru. W Rudzie Śląskiej powoli się to zmienia, choć nadal wydaje się, że dużo osób na imprezę wybierze pizzę, żeby się najeść, taką masową, a nie wybierze naszej. Ale my od początku mówiliśmy, że celujemy w jakość a nie ilość. Nam zależy, żeby ludziom smakowało i cały czas chcemy trzymać ten poziom - dodaje Przemek Filipiak.
Pizza włoska po rudzku - czyli złoty środek
Pizza włoska, ta oryginalna, kojarzy się Polakom z "biedą". Jakby kucharz na wszystkim oszczędzał. Takiej robić nie mogli.
- Ta prawdziwa włoska pizza, to jest jak najcieńsze ciasto i jak najmniej składników. Ale trzeba dostosowywać się do warunków, gdzie się ją serwuje. Nie możemy dać trzech kawałków salami, bo w Polsce to nie przejdzie. Usłyszeliśmy na szkoleniu, że Polacy we Włoszech chwalą tamtejszą pizzę, a dokładnie taką samą w Polsce - krytykują, że za mała, za cienka, za biedna. Chociaż, co ciekawe - gramatura ciasta tam jest mniejsza. Włosi robią kulki po 220-230 gram. My robimy 260-270 - podkreślają.
Przepis na ciasto pozostaje więc klasyczny, ale by włoskiej potrawie nadać śląskiego klimatu, postanowili wyłamać się z spotykanego wszędzie włoskobrzmiącego nazewnictwa. I tak w menu znajdziemy pizze o "lokalnych" nazwach - np. Byko, Fryna, Halymba, Wirek, Chebzie... I klienci często po pierwszą - sięgają właśnie po tę "swoją".
- Ludzie to bardzo fajnie odebrali. Tak myśleliśmy, że jak damy nazwy po włosku, to niczym się nie będziemy wyróżniać. A że jesteśmy w kamienicy, nazwaliśmy się Familok, to już pójdziemy stricte w nazwy lokalne. I to się bardzo przyjęło. Oczywiście klienci, gdy już popróbują tej swojej, to biorą później losowo. Ale rzeczywiście - za pierwszym razem jest tak - o, jo jest z Wirku, to biera Wirek - śmieją się właściciele.
Rudzianie zasmakowali w dobrej pizzy
- Jako jedyna pizzeria w Rudzie Śląskiej mamy ocenę 5.0 na serwisach proponujących gastronomię. Z tego jesteśmy dumni. I to nie tylko na skalę Rudy, ale i okolicy. Wręcz źle to wygląda, jakbyśmy zatrudniali trolli - żartują. - Ważne są dla nas głosy ze strony ludzi, którzy po raz pierwszy spróbowali pizzy na cienkim cieście i do nas wracają. I już nie szukają takich imprezowych zapychaczy. A po drugie przekonaliśmy ludzi do używania do pizzy oliwy, a nie sosów. Jeszcze więcej osób mówi nam, że to świetny pomysł. Bo sos zabija smak. Tego dowiedzieliśmy się na bardzo dobrym kursie. W Polsce ludzie są przyzwyczajeni do nakładania na pizzę grubej warstwy sosu i wtedy ona smakuje jak chleb z dodatkami na ciepło.
Idąc za ciosem, Bartek Wilczek i Przemek Filipiak postanowili wprowadzić kolejną nowość - pizzę na białym sosie.
- Daliśmy na próbę, jak każdą nowość, by sprawdzić, czy klienci to zaakceptują. Bo wiadomo, że klientela różni się między Warszawą a Rudą Śląską. Tu może zasmakować pizza na cienkim cieście, ale niekoniecznie na białym sosie. Biały sos składa się z dwóch rodzajów śmietan - 12 i 18, albo 18 i 30 procentowej oraz cebuli podsmażonej. Taki sos bianca, jak we Włoszech podają. I nic poza tym. Ciasto i sos. Generalnie bardzo prosty przepis. Do tego przyprawy, jakieś sekreciki i tyle. I o dziwo! Dziennie po 10-20 takich nam schodzi - mówią właściciele Familoka.
Oczywiście do pizzy - oliwa. Do wyboru klasyczna, czosnkowa, pikantna i truflowa. Wkrótce będzie też z rozmarynem. Do maczania lub polewania. To nie koniec nowości w Familoku.
- W tym roku chcemy wprowadzić nowe produkty, nowe pizze, pizze sezonowe i uderzyć stricte w pizze napoletana, czyli tę, która ma grube brzegi, jest bardziej mokra w środku i cieszy się teraz dużym powodzeniem. Różni się ta pizza przede wszystkim strukturą ciasta. Ma wyraźnie zaznaczone, grube, bardzo wyrośnięte brzegi, a środek pizzy jest leisty, tak że aż ciężko podnosi się ją z deski. Ale podstawowa różnica jest taka, że ciasto na pizzę klasyczną dojrzewa u nas w chłodniach, minimum 24 godziny, maksymalnie 48, a napoletana nigdy nie trafia do chłodni, dojrzewa w temperaturze pokojowej 24 godziny w bloku, w całości, a potem dopiero robi się kulki - zdradzają sekrety włoskiej kuchni. - Będziemy do oferty wprowadzać też wina, właśnie zaliczamy ostatnie szkolenia. No i będzie Aperol latem i grzaniec na zimę. Oczywiście, gdy zrobi się ciepło, wrócimy do naszej lemoniady, która była hitem w ubiegłym roku.
Jeszcze jedną, dość istotną nowością, jest wprowadzenie dowozu. Na razie od wtorku do piątku, bo jak mówią właściciele - w weekendy nie daliby rady - praktycznie nie odchodzą od pieca.
Przepis na włoską pizzę, którą można zrobić w domu?
- Z tym jest problem, bo w piecu musi być temperatura 300-330 stopni. A to nieliczne piece osiągają. Ale jeśli - to przepis jest prosty - ciasto musi postać te minimum 24 godziny w lodówce, wtedy staje się lekkostrawne i przyjemnie się je je. Ważne jest, by nie oszczędzać na podstawowych składnikach - sosie pomidorowym i mozzarelli - bo to naprawdę bardzo zmienia smak. Nie dawać najtańszej goudy czy jakiegoś pseudosera, tylko dołożyć troszkę grosza i wybrać składniki z wyższej półki. Inne dodatki - według smaku i uznania. Rekomenduje się jednak nie więcej niż 3-4 składniki, by pizzy nie przeładować. Z drobnostek - warzywa wymagają obróbki termicznej. My pieczarki na przykład smażymy. Wiele warzyw na surowo się nie nadaje do kładzenia na pizzę. Bo kiedy pizza jest 3-4 minuty w piecu, nawet w tych 300 stopniach, to warzywa wychodzą praktycznie surowe. A to nie każdy toleruje.
Familok i co dalej?
- Na razie jest super! Oczywiście, jak inni restauratorzy, też trochę narzekamy, bo przez aktualną sytuację w kraju jest taka niestabilność, że obroty raz spadają, raz rosną. Jest ogromna różnica między jednym a drugim tygodniem w sprzedaży. Ale nie przejmujemy się tym, bo nawet te słabsze tygodnie są na tyle dobre, że nie musimy się martwić. Poza tym pracujemy sami, pomagają nam tylko kelnerki. Uznaliśmy, że nikt nie będzie zostawiać tyle serducha pracując u kogoś, co ci, którzy pracują u siebie. Dlatego sami przygotowujemy pizze. Zostawiliśmy tu kawał życia i serca - mówi Bartek.
- W przyszłości najbliższej - naleśnikarnia w Chorzowie. Ale to do spółki z inną ekipą. Tu jednak chcemy się skupić i to właśnie w Rudzie stworzyć dobrą gastronomię. Bo tego brakuje. Nie ma wielu miejsc, gdzie można w spokoju pójść, napić się kawy, porozmawiać, zjeść coś dobrego. W ogóle jest problem z lokalami w Rudzie. Chcieliśmy tę naleśnikarnię otworzyć w naszym mieście, ale problemów było tyle, że zrezygnowaliśmy - podsumowuje Przemek.
Kto jeszcze nie próbował dobrej pizzy w Rudzie Śląskiej - Familok zaprasza. Spróbujecie i będziecie wracać!