- Mieszkańcy dali czytelny sygnał. Moim marzeniem było zdecydowane zwycięstwo, bo to daje legitymację do sprawowania władzy, daje podstawę, by rozmawiać z różnymi środowiskami w radzie miasta i proponować rozwiązania na czas kryzysu. Czasy są trudne, trzeba szukać wspólnego mianownika, ale rozmiary tej wygranej pokazują, że mieszkańcy oczekują wspólnego działania - komentował na gorąco Michał Pierończyk.
Wynik wskazuje na silny mandat, ale co z frekwencją. Po podliczeniu głosów z połowy komisji, całkiem prawdopodobne, że ta będzie niewiele wyższa niż 20 proc.
- Przede wszystkim, cieszę się, że wygrała demokracja, że wyborcy w Rudzie Śląskiej postawili na kontynuację - powiedział Mejer. Zaznaczył przy tym, że po śmierci prezydenta miasta władzę do kolejnych wyborów powinien sprawować jego pierwszy zastępca. O tym, po śmierci Grażyny Dziedzic, mówiło wielu samorządowców w całej Polsce.
Mejer pogratulował już zwycięstwa Pierończykowi. W jego sztabie można było jednak usłyszeć, że... rudzianie mogą szybko rozczarować się nowym prezydentem miasta. A sam Mejer? Na razie zapowiedział, że na pewno nie zamierza wyprowadzać się z Rudy Śląskiej.
Z kolei na godz. 12. Michał Pierończyk zapowiedział konferencję prasową, która odbędzie się w Śląskim Inkubatorze Przedsiębiorczości (ul. Karola Goduli 36).
Może Cię zainteresować:
Wyniki II tury: zdecydowana przewaga Pierończyka. Mercik: "Taniej byłoby wylosować zwycięzcę"
Może Cię zainteresować:
Zakończyły się wybory prezydenckie w Rudzie Śląskiej. Frekwencja raczej słaba
Może Cię zainteresować: