AKTUALIZACJA:
Jak się dowiedzieliśmy, trzech mężczyzn, którzy w noc z soboty na niedzielę dotkliwie pobili czworo rudzian - zostali, decyzją prokuratora, zwolnieni bez zastosowania środka zapobiegawczego. Na wolności poczekają na rozprawę przed sądem.
Około drugiej w nocy dwóch mężczyzn z bawiącej się razem czwórki - poszło do toalety. W tym czasie tańcząca na parkiecie para wróciła do stolika. Towarzystwo planowało już kończyć zabawę, wzięli więc kurtki i udali się w kierunku toalet, by poczekać na swoich znajomych.
- Tam zauważyli, że ich znajomi są bici przez trzech mężczyzn - relacjonuje asp. szt. Arkadiusz Ciozak z KMP w Rudzie Śląskiej. - Ojciec rzucił się na pomoc synowi, a żona drugiego z mężczyzn próbowała osłonić swojego partnera ciałem. Wszyscy odnieśli obrażenia. Jeden został tak ciężko pobity, że stracił przytomność.
Jak zeznali później policji - zaczęło się podczas mycia rąk. Do jednego z nich podszedł agresywny mężczyzna, zaczął go popychać, doszło do słownej utarczki, a chwilę później - ciosu w twarz. Gdy jego kolega chciał interweniować - też dostał. Trzech napastników uderzało ich pięściami i kopało. Walka przeniosła się na korytarz, gdzie zauważyli ich znajomi. Jeden z napadniętych stracił przytomność, później zabrało go pogotowie. Drugi uskarżał się na silne bóle głowy i twarzoczaszki i rano też planował pojechać do szpitala. Z pary, która ruszyła na pomoc - mężczyzna ma rozcięty łuk brwiowy, pobita została też kobieta usiłująca ratować swojego partnera.
Bandyci uciekli, gdy interweniowała ochrona
Wprawdzie wezwany przez ochronę patrol policji przyjechał na miejsce szybko - po napastnikach nie było już śladu. Mundurowi przejrzeli monitoring i okazało się, że jeden z funkcjonariuszy zna "dżentelmenów" z podobnych zatrzymań. Byli już notowani za paragraf 158 k.k., czyli bójki i pobicia. Pamiętał też adres jednego z nich.
- Policjanci wsiedli do radiowozu i kilka ulic dalej natknęli się na spokojnie idących w kierunku Chorzowskiej trzech podejrzanych - dodał Arkadiusz Ciozak.
Rudzianie w wieku 19, 26 i 27-lat trafili do policyjnego aresztu. Niewykluczone, że jeszcze dziś usłyszą zarzuty. Na kwalifikację czynu będą mieć wpływ wyniki obdukcji ofiar.