W ciągu najbliższych kilku godzin poznamy nowego prezydenta Rudy Śląskiej. Będzie on sprawował ten urząd przez najbliższe kilkanaście miesięcy – do „normalnych”, wynikających z kalendarza wyborczego, wyborów samorządowych (czyli do jesieni 2023 r. lub wiosny 2024 r. jeśli kadencja samorządowa zostanie faktycznie przedłużona).
Konieczność rozpisania przyśpieszonych wyborów prezydenckich w Rudzie Śląskiej to efekt śmierci dotychczasowej prezydent miasta, Grażyny Dziedzic. Rządząca od 2010 r. Grażyna Dziedzic zmarła 16 czerwca.
W pierwszej turze wyborów zmierzyło się siedmiu kandydatów, spośród których ostatecznie do wyborczej dogrywki awansowali dwaj byli zastępcy prezydent Dziedzic: Michał Pierończyk (wiceprezydent miasta od grudnia 2010 r.) i Krzysztof Mejer (wiceprezydent miasta od 2015 r.).
Lepszy wynik uzyskał Pierończyk, który do II tury wszedł z 36-procentowym poparciem (zagłosowało na niego 11 590 osób). Na drugiego w stawce Mejera postawiło 8547 rudzian (o 141 więcej niż uzyskał wielki przegrany I tury, poseł Marek Wesoły), tj. 26,6 proc. głosujących.
Na razie Miejska Komisja Wyborcza nie podaje żadnych oficjalnych komunikatów na temat frekwencji w II turze głosowania. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że do godz. 15 była bardzo marna (mimo dobrej pogody) i finalnie może być niższa aniżeli dwa tygodnie temu, choć już wówczas nie była oszałamiająca (nie przekroczyła 32 proc.).
- Nie było fal głosujących po mszach – zwracają uwagę przedstawiciele Komisji.