W kierunku Katowic, ale również Gliwic - pędzą, wpadają w poślizg, bariery, nasyp, dzwon. W styczniu - 6 kolizji. W lutym już 3. W minionych latach tytuł mistrza rudzkiego zakrętu zdobyły dziesiątki kierowców.
- W ubiegłym roku na tym odcinku doszło do 47 zdarzeń drogowych. 46 z nich zakończyło się kolizją, jedno - wypadkiem - mówi asp. szt. Arkadiusz Ciozak z rudzkiej Komendy Miejskiej Policji. - Według naszych statystyk - zawsze dochodzi do nich przy kiepskiej pogodzie, opadach deszczu czy śniegu, lub następnego dnia, gdy droga jeszcze jest mokra lub śliska.
I niezmiennie jeden powód
Niedostosowanie prędkości do panujących warunków. Miejsce jest już tak "popularne", że policja dokonała podsumowania. I tak:
- 2020 - 46 kolizji i 1 wypadek
- 2019 - 23 kolizje i 3 wypadki
- 2018 - 32 kolizje i 6 wypadków, 1 osoba zginęła
Do jak kuriozalnych, ale często i mrożących krew w żyłach sytuacji dochodzi na tym odcinku - można zobaczyć na kanale YouTube monitorującej ten odcinek firmy Business Center Monitoring. To "best of" z ubiegłego roku. A tu możecie zobaczyć najświeższe zdarzenia.
- 6 luty - cud, że kierowca wyszedł bez szwanku.
- 13 styczeń - bariery-nasyp. Klasyka, można rzec...
- 13 styczeń - pół godziny później - samochód o mały włos nie staranował wozu strażackiego zabezpieczającego... wcześniejszą kolizję.
- 7 styczeń - uderzenie w betonową podporę wiaduktu - o dziwo, kierowca wyszedł bez szwanku.
Z powodu tak licznych zdarzeń
Eksperci przeprowadzili badanie tego odcinka. Okazało się - że wyprofilowanie łuku spełnia normy dla drogi tej kategorii. Kto nie wie lub zapomniał - na DTŚ maksymalna dopuszczalna prędkość to 100 kilometrów na godzinę. Kierowcy, którzy codziennie jeżdżą tym odcinkiem, zachodzą w głowę, jak na tak łagodnym łuku można wypaść z trasy. Jak widać - da się. Wystarczy spełnić kilka warunków. Mieć nie do końca sprawny samochód, nie pierwszej świeżości opony, prawą stopę cięższą od lewej oraz szczyptę ułańskiej fantazji. Efekty - dają do myślenia.