Dewastacja czy kradzież metalowych elementów na złom - to wprawdzie mało szkodliwe, ale wyjątkowo irytujące występki. Widok zniszczonych koszy na śmieci czy wiat przystankowych denerwuje każdego, komu choć trochę zależy na estetyce miasta. W tym przypadku nie o zaburzenie estetyki jednak chodziło, a o zwykłą kradzież. 29-latek z Bytomia i jego 41-letni partner z Rudy Śląskiej chcieli zarobić czyimś kosztem i "zabrać jak własny" fragment metalowego ogrodzenia Huty "Pokój". Celem oczywiście sprzedania na złom. Huta oszacowała wprawdzie straty na jedynie 700 złotych, to jednak wystarcza, by traktować ich czyn jak przestępstwo, a nie wykroczenie. Obaj panowie, jak się okazało, mają już całkiem opasłe kartoteki, gdyż kradzieżami parają się już od długiego czasu. Może tym razem wymiar sprawiedliwości wykaże surowość, bo za kradzież grozi nawet 5 lat odsiadki.
W biały dzień usiłowali wyciąć przęsło z ogrodzenia Huty "Pokój". Na szczęście dwóch podejrzanych mężczyzn zauważył mieszkaniec naszego miasta i wezwał policję. Niedoszli złodzieje próbowali uciekać, ale już na ulicy Markowej w Nowym Bytomiu wpadli.