Wprawdzie wyznaczony termin realizacji tych działań, czyli dokapitalizowania podmiotów hutniczych należących do Węglokoksu kwotą 560 milionów złotych, to koniec października, jednak związkowcy twierdzą, że żadnego ruchu ze strony właściciela nie ma.
- Boimy się, że obiecane przez ministra Sasina pieniądze dla hutnictwa gdzieś przepadną - mówili podczas dzisiejszej pikiety.
Węglokoks z kolei informuje, że wkrótce ruszą potężne rozwojowe procesy inwestycyjne, które znacząco wpłyną na ugruntowanie pozycji rynkowej tych przedsiębiorstw, ale również stabilizację miejsc pracy. Jeszcze w tym roku planowane jest rozpoczęcie inwestycji za pół miliarda zł.
Strona społeczna jest jednak sceptyczna. Do końca października nie zostało wiele czasu, a zapowiadane procesy nie ruszą z dnia na dzień. Związkowcy podkreślali, że wszyscy skupiają się dziś na węglu, a zapominają o hutnictwie. I przytoczyli słowa jednego z prezesów, który rzekomo powiedział w kuluarach, że hutnictwo jest tylko obciążeniem dla Węglokoksu.
- Czekamy do piątku. Jeżeli nasz protest nie poskutkuje, jeżeli będzie dalej taka buta ze strony Węglokoksu, zaostrzymy akcję protestacyjną. Ale nie głodówką. Bo ludzie nie będą przez nich głodować. Pójdziemy po nich! - wołali dziś przed Hutą Pokój w Rudzie Śląskiej.