Na początku tygodnia do dyżurnego zadzwoniła 72-letnia kobieta, mieszkanka ulicy Gierałtowskiego. Policjantowi powiedziała, że już nie wytrzyma. Jej syn się nad nią znęca - popycha, grozi jej, wyzywa. Kobieta nie ma chwili spokoju.
- Pod wskazany adres pojechał patrol, ale mężczyzna przestraszył się po telefonie matki i uciekł. Nie pomogło mu to na długo. Następnego dnia matka znów powiadomiła policję. Tym razem synowi nie udało się uciec - mówi asp. szt. Arkadiusz Ciozak z KMP w Rudzie Śląskiej.
Mieszkający z mamą 46-letni "syn" trafił na policyjny dołek, a dziś - przed oblicze prokuratora. Policjanci przesłuchali pokrzywdzoną i sąsiadów, co pozwoli postawić mu zarzut znęcania się. Poza tym najprawdopodobniej będzie musiał opuścić mieszkanie matki, dostanie też zakaz zbliżania się. Do czasu rozprawy został objęty policyjnym dozorem.
Podobny przypadek był też wczoraj na ulicy Podlas w Nowym Bytomiu. Tu zareagowali sąsiedzi, którzy słyszeli domową awanturę.
- Na podstawie zeznań świadków i matki okazało się, że syn, 65-latek, znęcał się fizycznie i psychicznie nad swoją 90-letnią matką od trzech lat - mówi Ciozak.
Mężczyzna wkrótce odwiedzi prokuratora, może usłyszeć podobne zarzuty - zakaz zbliżania się i obowiązek opuszczenia mieszkania. Poza tym obie sprawy będą miały finał w sądzie. Za znęcanie się grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Policja podkreśla, że w takich sytuacjach niezwykle ważna jest rola sąsiadów i znajomych. To często oni jedyni mogą powiadomić policję o tym, co dzieje się w "domowym zaciszu", gdyż zgnębione ofiary zwykle boją się lub wstydzą prosić o pomoc. Ofiary znęcania mogą też liczyć na wsparcie organizacji pomocowych lub Ośrodka Interwencji Kryzysowej, którego specjaliści wskażą właściwą drogę postępowania w przypadku domowej agresji.