Rudzcy włodarze wnioskowali o to, by radni wyrazili zgodę na podwyższenie kapitału zakładowego wymienionej wyżej miejskiej spółki poprzez wniesienie wkładu niepieniężnego (aportu) w postaci prawa własności 43.589 m3 materiału zdeponowanego na zwałowisku pocynkowym zlokalizowanym w rejonie ul. Katowickiej w Rudzie Śląskiej oraz ul. Ceramicznej w Świętochłowicach, na nieruchomościach oznaczonych numerami geodezyjnym 71, 72, 73, 376. Informacja o aporcie wywołała gorącą debatę.
Dlaczego zdecydowano się na ten krok?
Jest to niezbędne do tego, aby teren po hałdzie pocynkowej zrewitalizować. W tym roku taki proces został już rozpoczęty od strony świętochłowickiej przez tamtejszy urząd miasta. Stąd zachodzi konieczność uporządkowania tego terenu również po stronie Rudy Śląskiej. W związku z tym Śląski Park Przemysłowo-Technologiczny wystąpił do prezydenta miasta o przekazanie spółce tego aportu – mówił wiceprezydent Krzysztof Mejer podczas październikowej sesji Rady Miasta.
Wspomniany aport został wyceniony przez ekspertyzę biegłego rzeczoznawcy na 86 tys. zł.
Na tej hałdzie oprócz odpadów pocynkowych zdeponowanych nad poziomem gruntu, znajdują się również odpady betonowe, gruz oraz gruz cegielniany – sprecyzował wiceprezydent.
Dodał też, że po wyrażeniu pozytywnej opinii przez radnych, miasto będzie mogło przystąpić do rewitalizacji terenu, a operat szacunkowy, którzy sporządzono kosztował 23 tys. zł.
Pieniądze przelała na konto miasta spółka, więc ona sfinansowała sporządzenie tego operatu – precyzował Krzysztof Mejer.
Podczas sesji dopytywano także czego dotyczy plan zagospodarowania tego terenu. Wiceprezydent zaznaczył, że jest to teren zieleni urządzonej z podstawowym przeznaczeniem gruntu pod parki, ogrody i zieleńce. Stanowczo podkreślił, że na tym terenie nie można sytuować żadnych budynków. Po przeprowadzonej rekultywacji musi zostać zazieleniony.
W uzasadnieniu uchwały wyjaśniono, że chaotyczna i nieskoordynowana eksploatacja składowiska spowodowała degradację przedmiotowego terenu, na skutek czego powstały: strome zbocza, obwały oraz osuwiska. Prowadzona od strony miasta Świętochłowice rozbiórka przedmiotowego składowiska narusza jego strukturę, co może skutkować zagrożeniem powstania niekontrolowanego osunięcia mas odpadów, a to stanowi zagrożenie dla nieruchomości znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie.
Wiele pytań nastręczyło niedoprecyzowanie idei przedsięwzięcia. Wielu radnych sądziło, że chodzi o przekazanie aportem terenu, a nie zalegającego tam materiału.
Podkreślam stanowczo, że przekazanie aportem materiału zdeponowanego na hałdzie nie oznacza przekazanie spółce nieruchomości. Ona pozostanie w zasobach miasta – mówił wiceprezydent Mejer.
Wyjaśnił też, że spółka od ponad roku zaczyna w większym zakresie zajmować się rewitalizacją terenów poprzemysłowych. Zrewitalizowała już teren przy ul Klary, przygotowując go pod podobne inwestycje, a obecnie przygotowuje teren pod inwestycje na ul. Bukowej, co czyni na zlecenie prywatnego inwestora.
Hałda byłaby jej kolejnym zadaniem, którym mogłaby się zajmować, zwiększając swoje przychody – mówił wiceprezydent.
Dodał też, że spółka jest w trudnej sytuacji finansowej, wskazując na spór z urzędem skarbowym w sprawie kwestii zwrotu podatku vat. Urząd przedłużył bowiem postepowanie w tym zakresie. Wiceprezydent nadmienił, że miejska spółka wykazuje stratę na poziomie 424 tys. zł.
W dalszej kolejności radny Mariusz Pakuza przedstawił zdanie komisji budżetu, która negatywnie zaopiniowała projekt uchwały. Z kolei radny Rafał Wypior dopytywał dlaczego tego terenu nie można przekazać do rewitalizacji drogą przetargu?
Rozważaliśmy taką możliwość. Niestety, nasze doświadczenia współpracy z podmiotami komercyjnymi w tym zakresie są negatywne. (…) Podmioty przystępując do tego typu przetargów liczą na szereg innych profitów, a potem my mamy szereg negatywnych niespodzianek, związanych z rewitalizacją takiego terenu – mówił wiceprezydent Mejer. - Spółka komunalna, nasza spółka miejska, która tym zadaniem będzie się zajmować, gwarantuje nam w 100 proc. to, że teren ten będzie zrewitalizowany zgodnie z zasadami sztuki i, że na tym terenie nie znajdziemy żadnych niespodzianek w postaci nielegalnie zdeponowanych odpadów różnego pochodzenia. Dlatego bezpieczniejsze jest dla nas przeprowadzenie operacji w ten sposób. Chciałem państwu przypomnieć, że wiele lat temu rada miasta powołała tę spółkę do realizacji takich zadań, aby w imieniu miasta rewitalizowała tereny poprzemysłowe - dodał.
Dodał też, że przez wiele lat spółka była nastawiona na sprzedaż nieruchomości, ale obecnie wraca do realizowania zadań statutowych. Następnie radna Wioleta Nowak poruszyła kwestię wysokiej ceny operatu. Dopytywała też o to, co wykonano w jego ramach. Wskazała też, że odpady pocynkowe można wykorzystać pod budowę dróg, a cena żużla oscyluje od 20 do 24 zł za tonę.
W obecnej sytuacji miasta, kiedy nie mamy pieniędzy, ucina się dotacje na spot i organizacje pozarządowe, miasto powinno wykorzystać i zrobić przetarg na zagospodarowanie tej hałdy – mówiła radna.
Wiceprezydent oponował, że w przypadku tej hałdy mamy do czynienia z odpadami.
Materiał zdeponowany na tej hałdzie jest wymieszany, więc ma niewielką jakość. Trzeba go odpowiednio przerobić, żeby stał się kruszywem, które będzie można wykorzystać w dalszych sprawach drogowych itp. – wyjaśniał. - Rozumiem, że musimy się troszczyć się o przychody miasta, ale musimy też dbać o nasze spółki – dodał.
Jak czytamy w uzasadnieniu uchwały:
Zgodnie z badaniami geotechnicznymi na zwałowisku pocynkowym zdeponowano nadpoziomowo odpady pocynkowe w postaci żużli z pieców destylacyjnych (kod odpadu 10 05 01) a także mieszaninę odpadów z grupy 17 takich jak: odpady betonu oraz gruz betonowy z rozbiórek i betonów (kod odpadu 17 01 01), gruz cegielniany (kod odpadu 17 01 02) oraz odpady innych odpadów ceramicznych i elementów wyposażenia (kod odpadu 17 01 03) w łącznej ilości 43.589 m3.
Dlaczego miasto nie zdecyduje się na organizację przetargu? Jak wyjaśniał przedstawiciel władz miasta, w takim postępowaniu spółka nie ma najmniejszych szans na wygraną, ponieważ złożona przez nią oferta będzie droższa.
Miasto samodzielnie nie jest w stanie poradzić sobie z tym procesem, bo nie mamy sił, środków, technologii, ale mamy od tego naszą miejską spółkę. Powtarzam, że nie przekazujemy nieruchomości, a materiał tam zdeponowany – podkreślał wiceprezydent.
Zapytany o to ile osób zatrudnionych jest w tej spółce, wskazał, że zatrudnia pracowników na 3,5 etatu. Wskazał na konieczność zajęcia się hałdą, ponieważ stanowi ona zagrożenie m.in. dla dzieci.
Mieliśmy sporo interwencji ze strony mieszkańców Bykowiny, którzy zwracali nam uwagę na to, że ze strony Świętochłowic cały materiał został wywieziony – dodał.
Radny Dariusz Wesoły po wysłuchaniu wyjaśnień wiceprezydenta zaznaczył, że nie trafia do niego argumentacja w sprawie przetargów. Jako kolejna osoba zapytał także o strukturę zdeponowanych na terenie hałdy odpadów. Z kolei radna Katarzyna Irena Korek podkreśliła, że jest zdziwiona, że przy tak ważnej sprawie radni mają utrudniony dostęp do operatu szacunkowego. Tymczasem wiceprezydent Mejer zaoponował, że nikt z radnych nie wystąpił z wnioskiem o udostępnienie operatu.
Proszę nie insynuować, że utrudniam dostęp do informacji – mówił.
Radni dopytywali też o tytuł operatu. Po trwającej kilkadziesiąt minut dyskusji, wiceprezydent przytoczył go. Chodziło zatem o „Wykonanie geodezyjnego określenia objętości masy zwałowiska zlokalizowanego nadpoziomowo na terenie miasta Ruda Śląska w rejonie ulicy Katowickiej w Rudzie Śląskiej i ul. Ceramicznej w Świętochłowicach oraz wykonanie opinii o wartości rynkowej materiału zdeponowanego nadpoziomowo na ww. zwałowisku”.
W dalszej kolejności radny Wypior podjął temat kontroli nad prowadzoną rekultywacją, przypominając o nieudanej współpracy z firmą, która odpowiedzialna była za rewitalizację terenów po byłej KWK Nowy Wirek.
Wszyscy pamiętamy jak wyglądały drogi i jak ciężko było wyegzekwować sprzątanie tych ulic – podkreślił radny Wypior.
Kwestię tę poruszyła także prezydent Grażyna Dziedzic, dodając, że faktycznie do dziś miasto ma problem z tą inwestycją.
Firmy wyłonione z przetargu bardzo często przywożą nam odpady niebezpieczne w miejsca, które dajemy do rewitalizacji.
Wiceprezydent Mejer zapewnił, że w przypadku, gdy inwestycją zajmie się spółka miejska, miasto będzie miało kontrolę nad przebiegiem przedsięwzięcia i gwarancję, że zadanie zostanie wykonane zgodnie z zasadami sztuki. Rudzcy rajcowie jednak nie byli co do tego przekonani. Ostatecznie podczas głosowania 12 radnych było „za”, 12 – „przeciw”, a 1 wstrzymał się od głosu. Tym samym uchwała nie została przyjęta.