Pierończyk konsekwentnie odmawiał odpowiedzi na pytanie o swoich wiceprezydentów. Również dziś, podczas prasowego spotkania po wygranych wyborach - nie chciał zdradzić, kogo powoła w skład gabinetu.
- Trzymam się tego, że najpierw zaprzysiężenie, a później będę zapraszał te osoby do współpracy. Oczywiście - jak mówiłem - będą to fachowcy, bezpartyjni i rudzianie. Tego się trzymam. Jeszcze jest do dogadania kilka spraw. W przyszłym tygodniu pojawią się moi zastępcy i od razu weźmiemy się do pracy, bo nie ma na co czekać - powiedział dziś Pierończyk.
Na pytanie o pierwsze ruchy prezydenta - zapowiedział przygotowanie do zimy. Jego zdaniem najważniejsze jest zabezpieczenie dzieci i seniorów oraz dodatkowy problem - jak, zgodnie z zadaniem nadanym przez rząd - zaoszczędzić 10 procent na wydatkach energetycznych.
- To, co mnie buduje, to poparcie w radzie miasta. Dzięki temu na pewno będzie mi łatwiej - podkreślał.
Czy odpocznie po kampanii? Najwyraźniej na to przyjdzie poczekać.
- Mieliśmy zaplanowany ten weekend na odpoczynek - zawsze w tym czasie obchodzimy rocznicę ślubu i urodziny syna. Jednak druga tura wyborów spowodowała, że musieliśmy to odłożyć i spróbujemy jakoś nadrobić.
A czego spodziewa się nowy prezydent? Na pewno, jego zdaniem, będzie to trudny rok.
- Może najtrudniejszy w historii samorządu. Ja się czuję, jak w 2011 roku, kiedy udało się wygrać, ale zaraz potem żeśmy oszczędzali. Wdrażaliśmy program naprawczy dla miasta. Sytuacja finansowa była bardzo ciężka. Ale żeśmy je wydźwignęli i postawili na dobre tory. Brałem w tym bardzo aktywny udział, współtworzyłem to, część tych pomysłów była moja, teraz będę musiał to kontynuować i przypominać sobie o tych sprawach - dodał.
Nieoficjalnie jeszcze, choć jak to się mówi - "z dobrze poinformowanych źródeł, zbliżonych do kręgów władzy" - dochodzą głosy, że stanowiska wiceprezydentów mają przypaść Annie Krzysteczko, Jackowi Morkowi i Łukaszowi Wodarskiemu. Na ile owe spekulacje się sprawdzą - dowiemy się na dniach.